1xff#ffffffxff2xffKurokoxfxxfxKagamixfxxfxMurasakibaraxfxxfxKisexfxxfxShioxfxxfxKoszykówkaxfxxfx♥xfxxfxRinxfxxfxSeirinxfxxfxMidorimaxff20xff100xff100xff3xff0xff50xff0

piątek, 12 września 2014

Heju!

Witajcie po dłuuuuuuuugiej przerwie :)
Mam dla Was nowe opowiadanie :
http://moikochaniazjaci.blogspot.com/
zapraszam do czytania :3

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 4.

ROZDZIAŁ 4

Siedziałam w szkolnej ławce wpatrując się w drzewa za oknem. Myślałam o zbliżających się wakacjach.
Na myśl o chodzeniu na basen serce przyspieszało mi minimalnie mniej niż na widok Kuroko.
A co do niego to nie było go w szkole. Podobno wyjechał z rodziną do Londynu.
Bez niego było mi tak jakoś... inaczej.
Po szkole wpadłam do Kise podać mu oceny, ponieważ od czasu kłótni z Rinem nie przychodził do szkoły.
Już stałam pod jego domem. Miałam zapukać do drzwi jednak wahałam się. „A może on mnie nie chce widzieć po tym jak go wygoniłam?” - Zadręczałam się myślami.
-Raz kozie śmierć! - Miałam już zapukać a tu drzwi się otwierają.
-Shio?
-Hej, idziesz gdzieś?
-Właśnie idę do sklepu. Idziesz ze mną?
-Jasne. - Zgodziłam się.
Po jakimś półgodzinnym spacerze zorientowałam się, że coś jest nie tak.
-Kise, gdzie idziemy? Mijaliśmy sklepy chyba już z piętnaście razy!
-Widzę, że się zorientowałaś? - Uśmiechnął się tak słodko, że zmiękły mi kolana. Tak naprawdę chciałem pospacerować. - Tak mnie oczarował swoim uśmiechem, że nie miałam najmniejszej ochoty na niego nawrzeszczeć. Kise zauważając, że nie mam zamiaru krzyczeć złapał mnie za rękę. Moje policzki już przestały nabierać buraczanego koloru. Przyzwyczaiły się. Ale jedno wiedziałam.
-Kise. - Wzięłam rękę. - Ja cię przepraszam ale.. kocham innego.
-Ah.. czyli Rin wygrał? - Posmutniał.
-Nie.. nie miałam na myśli Rina.
-Nie?
-Nie. To Kuroko.
-To przegrałem z Kuroko? Naprawdę? - Zdziwił się. - Po rozmowie zawróciliśmy, odprowadził mnie do domu a pod domem mocno przytulił.
-To życzę Wam szczęścia. - I odszedł z opuszczoną głową kopiąc małe kamyczki na jego drodze niczym piłkę.
Smutno mi było, że go zawiodłam ale nie miałam innego wyjścia.
ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO.
Wszyscy zebrali się na środku boiska gdzie stała już dyrektorka i wszyscy nauczyciele. Każda klasa musiała stać koło swojej wychowawczyni i słuchać tych bzdet o tym kto zdobył pasek, jakieś dyplomy czy cokolwiek, i że nie mogą się nas doczekać w przyszłym roku. Takich kłamstw już dawno się nie nasłuchałam!
Po zakończeniu pośpiesznie wyszłam za teren szkoły i pobiegłam na przystanek gdzie mój autobus powinien już być.
Na szczęście się spóźnił., więc wsiadłam do niego i pojechałam do domu.
W mieszkaniu przebrałam się z sukienki na szorty i za szeroką i za dużą bluzkę i odetchnęłam z ulgą.
-Nienawidzę nosić kiecek. - Usiadłam na fotelu, spięłam włosy byle jak <czyli tak, że wyglądałam jak debil>, położyłam nogi na stole, wzięłam gazetę do ręki i zaczęłam czytać.
Cześć – Usłyszałam nagle a serce mi stanęło. Dałam gazetę na dół, by zobaczyć kto to.
To był Kuroko. Szybko rozpuściłam włosy i stanęłam na baczność
-Hej. - Powiedziałam po czym usłyszałam śmiech.
-Wybacz, że wszedłem ale drzwi były otwarte. - Powiedział to wciąż się śmiejąc.
-Nie śmiej się. Stresujesz mnie. - Jedynie do niego moje policzki się nie przyzwycziły i jak zwykle zaczęły mi płonąć.
-Przecież się nie śmieję. - Uśmiechnął się. - Razem z chłopakami wymyśliliśmy basen na uczczenie rozpoczęcia wakacji. Idziesz?
-Jasne. A kto idzie?
-Rin i Kise. - Serce po raz kolejny mi stanęło, ale poszłam przebrać się w strój. Po pięciu minutach wychodzę.
-To idziemy?
-Czekaj, spakuję jeszcze ręcznik i wezmę coś do jedzenia. - Spakowałam chipsy i z pół kilo cukierków. - No, ja gotowa. Chłopaki będą czekać na basenie?
-Tak.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Rin i Kise już się kąpali podczas gdy my podchodziliśmy do kasy.
-No nie...
-Co się stało? - Spytał Kuroko
-Tak nagle to powiedziałeś i zapomniałam wziąć pieniędzy. Trudno, wejdź ja się wrócę do domu. - Kiedy już się odwróciłam i szłam w stronę domu Kuroko złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nie ma mowy. Ja zapłacę.
-Nie.
-Ale ty mi się tu nie wymądrzaj kochani.. kochana tylko przełaź, zapłacę, a ty mi nie oddawaj bo będzie źle! - I wypchnął mnie za bramkę. -Proszę dwa normalne.
-Dwanaście złotych.
Dziękuję.- Objął mnie w pasie i szedł dalej. Kiedy chłopcy w końcu nas zauważyli pomachał do nich a oni podnieśli kciuki w górę. Myślałam, że to było do mnie. Może Kise wygadał się Rinowi? W każdym bądź razie nie przejmowałam się tym zbytnio. Dziwił mnie tylko zapał Kuroko, w roku szkolnym nie był taki tryskający energią na każdym kroku.
Razem z Kuroko rozebraliśmy się i sunęliśmy pomału w kierunku wody. Kiedy weszłam do wody na wysokość ud zaczęło mi się robić dziwnie zimno i stąpałam na palcach. Widać Kuroko to zauważył, bo złapał mnie za rękę i zaproponował:
-A teraz na trzy oboje wskoczymy do wody. Okej? - Przytaknęłam tylko i na trzy wskoczyłam razem z nim.
-I co, nie było strasznie co? - Uśmiechnął się cały czas trzymając mnie za rękę.
Już mieliśmy się ku sobie gdyby nie Rin.
-Siema! - Kise odepchnął go uderzając go w ramię. Rin podniósł ramiona tak, jakby nie wiedział o co mu chodzi.
Po chwili jednak zaproponował:
-Może pójdziemy skoczyć?
-Jasne! - Odpowiedzieliśmy chórem.
Wychodząc z wody usłyszłam, że Kuroko coś do mnie mówi, więc odwróciłam się. To poskutkowało jedynie tym, że potknęłam się o czyjąś torbę i upadłam na ziemię, Kuroko zaraz za mną. Jego twarz wylądowała na mojej klatce piersiowej a ręce zaraz obok. Przeraziłam się i zaczęłam pośpiesznie wstawać, tak samo on. Twarze nam poczerwieniały a Kise i Rin mieli z nas świetny ubaw.
-No bardzo śmieszne – Nakrzyczałam na nich. Straciłam ochotę na skakanie i wróciłam na ręcznik. Kuroko to samo.Wytarłam się i wyjęłam cukierki, które wzięłam ze sobą.
-Chcesz? - Spytałam jakby wcale mnie to nie poruszyło.
-Jasne, dzięki.
Już po pięciu minutach znowu byliśmy rozgadani jakbyśmy zapomnieli o całej sprawie. Kiedy Rin i Kise świetnie się bawili na zjeżdżalni ja i Kurokocchi zaczęliśmy się do siebie zbliżać <emocjonalnie>.
Czułam, że to jest ten moment, że powinnam mu to powiedzieć. Ale nie zdążyłam.
-Shio.
-Tak?
-Mam coś dla ciebie. - Zaczął grzebać w torbie. Po chwili wyciągnął dużą czekoladę owiniętą w wstążkę, a pod wstążką kartka z serduszkiem. -Kocham cię. - Uśmiechnął się. Nie wierzyłam własnym oczom i uszom.
-N... nie wiem co powiedzieć.
-Cz-czyli t-ty n-nie? -Odpowiedział a uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Głuptas! - Rzuciłam mu się na szyję i dałam mu soczystego buziaka w usta po czym pocałował mnie.
Po jakimś czasie przybiegli Rin i Kise, wyjęli z torby szampana i otwarli go zwracając uwagę wszystkich głośnym hukiem.
-A to co? - Spytałam.
-Szampan. Na waszą cześć. - Uśmiechnął się Kise.
Uczciliśmy to, że ja i Kuroko jesteśmy razem i wróciliśmy do domu.

KONIEC
Tak wiem, że ten rozdział jest totalnym niewypałem ale nie miałam pomysłu jak go skończyć a chciałam jak najszybciej, ponieważ chcę spróbować nowe opowiadanie napisać :)
Ale mam nadzieję, ze takie romansidła mogę pisać? :)
Bo kolejne raczej też będzie takim „romansidłem” :D




czwartek, 10 lipca 2014

Mini opowiadanie :3

Miał niebieskie oczy, bladą cerę, czarne włosy przysłaniające mu prawe oko. Jego ciało wyglądało, jakby składało się z samej skóry i kości. Zawsze uśmiechnięty, zadbany.
Nagle zniknął... Dlaczego? Dlaczego nikt nie zauważył jego zniknięcia?
Jechał do pracy, nie wrócił..
Zniknął w ciemnościach lasu, którego odwiedzał prawie codziennie wraz z dwiema córkami i żoną. Ze mną.

Płakałam. Kochałam go.
Co się z nim stało?
Policja twierdzi, że to co widziałam to absurd. Moje oczy nie mogły kłamać.
-Że niby wsiadł do samochodu, ruszył a wjeżdżając do lasu zniknął, jakby się rozpłynął? Proszę nas nie rozśmieszać pani Cumberlane.

Sama widziałam to zdarzenie!
Od czasu tego zdarzenia nie pojawiał się w domu. Jego tysiące modeli samochodów zbieranych od młodości stały w kącie zakurzone. Książka, którą tamtego dnia czytał, leżała nieruchomo w miejscu, w którym ją zostawił.
Telefon, którego wtedy zapomniał dzwonił bez przerwy nie ukazując numeru.
Nie wiedziałam czy odebrać, jednak wczorajszej nocy zrobiłam to. Kiedy odebrałam, usłyszałam głośne krzyki mojego męża cierpiącego z jakiegoś powodu.. Po chwili krzyki ucichły. Usłyszałam ciche syczenie, jakby wąż wszedł do słuchawki, a potem tylko szum, jakby coś przenoszono przesuwając po ziemi.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po tych wydarzeniach prawdopodobnie telefon, który trzymała pani Cumberlane wybuchł. Kobieta trafiła do szpitala w stanie krytycznym i po opowiedzeniu nam przebiegu zdarzeń opuściła nasz świat.
Do dziś nie wiadomo, co stało się z kobietą i jej mężem.
******************************************************************************************************************************************************************Takie tam mini opowiadanko ^^
Podoba się? ;3


niedziela, 22 czerwca 2014

Zapowiadany mini rozdział i... zapowiedź! :)

Mini 3 rozdział.
Wyjaśnienie: Jakie umiejętności ma Shio?
Z myśli Aomine'a”
-W grze Shio było widać postępy. Rzucała się na piłkę dużo skuteczniej niż wcześniej, szybciej biegała i w końcu ogarniała co się dzieje na boisku. Teraz widać było, że cały czas miała zamieszane myśli jednak kiedy w końcu się ogarnęła, udało nam się dostrzec jej prawdziwy talent... Był to szybki wsad z strasznie wysokim skokiem. Wyglądało to mniej więcej tak:
Kagami zabrał jej piłkę i biegł w stronę kosza. Wściekłość Shio sprawiła, że pobiegła za nim niczym babcie za promocjami. Wybiła mu piłkę i biegła w kierunku kosza przeciwników. Pod koszem nie było nikogo, ponieważ wszyscy pędzili za Kagamim a więc miała ogromne pole do popisu. W końcu będąc pod koszem wyskoczyła tak wysoko, że spokojnie mogła usiąść na obręczy kosza i … zrobiła cudowny, mocny i zupełnie nie wjej stylu wsad. Jednak szkoda, że jest mało wytrenowana w boisku, bo myślę, że była by naprawdę niesamowicie silnym zawodnikiem. Jednak wierzę, że uda jej się osiągnąć tę siłę.


Zapowiedź rozdziału 4.

Zbliżały się wakacje: plaża, woda, ciepło, stroje kąpielowe, chłopcy w kąpielówkach. Jednak do tych upragnionych dni zostały nam jeszcze dwa tygodnie. Co się wydarzy podczas wakacji? Przeczytacie o tym już wkrótce :)




środa, 18 czerwca 2014

Rozdział III :))

Rozdział 3
Rano obudziłam się dość wcześnie. Jak zawsze zrobiłam sobie kawę i rozmyślałam nad swoim życiem. Już od samego początku czułam napływającą do mnie energię. Kiedy tylko pomyślałam, że dziś będę mogła wykazać się moimi koszykarskimi umiejętnościami przechodziły mnie ciarki. Miałam nadzieję, że nie zawiodę chłopaków.
Póki miałam czas postanowiłam posprzątać trochę w domu. W końcu miałam znajomych, których mogłam w każdej chwili zaprosić do siebie. Za niedługo zresztą zbliżały się moje urodziny i chciałam zrobić przyjęcie. Krótko po wysprzątaniu domu przebrałam się w codzienne ciuchy a potem przysnęłam na stole w kuchni. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a zza nich ujrzałam Kuroko.
-Przepraszam, że tak wcześnie. Obudziłem cię?
-Nic nie szkodzi. Obudziłam się już z półtorej godzinki temu. - Zaprosiłam go do domu.
-Chciałbyś kawy albo herbaty?
-Nie,dziękuję. Piłem u siebie. Wczoraj u mnie zostawiłaś telefon dlatego przyszedłem ci go oddać.
-Oh dziękuję. Nawet nie zauważyłam. - Wzięłam komórkę i spakowałam do plecaka.
-Skoro mam z kim się podzielić to masz. - Z szafki nad głową Kurokosia wyciągnęłam rafaello.
-Itadakimasu! - Powiedziałam dla żartów i zaczęłam otwierać pierwszego cukierka. Kuroko też wziął jednego i zaczął bawić się z papierkiem. Chwilę później udało mu się go otworzyć.
-Też nie możesz się doczekać treningów? - Spytałam.
-Tak. Dawno nie grałem w kosza.
Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i od razu zostałam przytulona przez Rina.
-Co ty robisz? - Spytałam przerażona. Rin zaczął się przybliżać do mnie.
-Zostaw ją. - Kuroko mówiąc to był bardzo poważny.
-O, to ty. Nie zauważyłem cię. - Puścił mnie, podszedł do stolika patrząc na Kurokocchiego gniewnym wzrokiem i usiadł na krześle.
-Co ty tu robisz? - Spytał rozzłoszczony Rin.
-Przyszedłem oddać jej telefon, który zostawiła u mnie wczoraj w nocy.
-Byłaś u niego wczoraj?! To przez ciebie nie było jej w szkole! - Złapał Kuroko za bluzę,przyciągnął do siebie i chciał go uderzyć. Podbiegłam jak najszybciej i stanęłam pomiędzy nimi twarzą do Rina.
-Co ty robisz?!
-Ehh, nic. - Burknął pod nosem i usiadł.
Zbliżała się godzina dziewiąta, więc zaczęliśmy już się powoli zbierać. Ubrałam bluzę, założyłam plecak i wyszliśmy. Przez całą drogę chłopaki nie odzywali się do siebie. Pod szkołą Kuroko poszedł do znajomych spytać się o coś a Rin zaproponował:
-Shio, chodź ze mną. - Poszłam bezmyślnie za Rinem. Zaprowadził mnie za stodołę, gdzie były rzeczy do sali gimnastycznej.
-A teraz dokończę to, co ten debil mi przerwał. - Popchnął mnie na ścianę, podparł się o nią przede mną i zaczął się do mnie zbliżać. Nasze usta się spotkały po czym nastąpił pocałunek. Jednak nie skończyło się tylko na tym. Rin zaczął ściągać mi bluzkę co mnie mocno rozzłościło. Uderzyłam go w brzuch po czym zabierając swój plecak z ziemi pobiegłam do szkoły.
-Shio. Stało się coś? Czemuś taka zmachana? - Spytał zaniepokojony Kise odrzucając grzywkę na bok.
-Nic takiego. - Mój fałszywy uśmiech poszedł w ruch. Byłam przerażona bardziej niż kiedy w dzieciństwie dowiedziałam się, że Święty Mikołaj nie istnieje. Weszłam do klasy wciąż zachowywałam się tak jak wcześniej. Dzięki temu, że Rin siedział daleko w tyle za mną a Kuroko był dla mnie dziś wyjątkowo miły, zapomniałam o całym zdarzeniu koło stodoły.
W końcu nadszedł czas na trening. Przebrałam się i wyszłam gotowa na salę. Dzisiejszy czas przed treningiem wyglądał zupełnie inaczej niż w pierwszym dniu. Wszyscy zamiast się bić rozgrzewali się i nawet nie rozmawiali. Zaraz po mnie wszedł Kuroko oznajmiając dlaczego tak się dzieje.
-Podobno trener jest bardzo surowy i za każde wymienione z kimś zdanie jest sto pompek i dwadzieścia okrążeń wokół sali.
-Ciężka sprawa! - Zaśmiałam się i przeszłam wraz z nim do rozgrzewki.
Po jakiś piętnastu minutach przyszedł trener popijając poranną kawę. Kazał nam usiąść naprzeciwko niego i słuchać co ma nam do powiedzenia. Posłuchaliśmy go i zamieniliśmy się w słuch.
-Więc... dziś zagramy w mecza! - Po tych słowach trener usłyszał bardzo głośne oklaski i odgłosy typu „yahoo”.
-Widzę, że bardzo się cieszycie. Jednak pamiętajcie, że już za nie całe cztery miesiące mamy pierwsze zawody z bardzo silnymi zawodnikami. Musimy pokazać im, że liceum Seirin jest najlepsze. Na treningach jak i na zawodach macie się starać jak najbardziej potraficie zrozumiano?!
-Tak! - Odezwał się klasowy chór energicznie wstając i zabierając się do pracy. Murasakibara poszedł po piłkę a Akashi i Kuroko grali w kamień papier nożyce. Wygrał Akashi przez co jako pierwszy wybierał członka drużyny. Po jego minie było widać, że nie bardzo mi ufa w umiejętnościach koszykarskich, więc postanowił wziąć podjaranego Kagamiego, który stał tuż obok mnie. Następnie wybierał Kuroko. Błądząc wzrokiem po uczniach spojrzał na mnie, uśmiechnął się i odpowiedział z dumą.
-Shio! - Ucieszyłam się jako iż ktoś jednak we mnie wierzy. Po skończeniu wybierania powstały takie składy:
  1. Kuroko, Shio, Midorima, Tenshi, Tsubaki, Kiba
  2. Akashi, Kagami, Rin, Kise, Murasakibara, Fuuto
Zaczął się pierwszy mecz. Na początku oczywiście wyrzucanie piłki, zabieranie i próbowanie dostania się pod kosz. Po nieudanej próbie wrzucenia piłki do kosza przez Fuuto rozpoczęła się prawdziwa rozgrywka. Dziwiłam się, że krew się tam nie polała. Wszystkich opętały takie same emocje. Graliśmy, jakby od tej gry zależało nasze życie. Cóż, nie dość, że chcieliśmy się wykazać przed trenerem, to jeszcze po prostu kochaliśmy grać w kosza. To właśnie stąd te emocje. Trener oczywiście w tym czasie jadł sobie spokojnie serek bananowy. Nie zważał na to, czy ktoś komuś przypadkiem oka nie wybije.
Piłka była znowu po naszej stronie. Tenshi złapał piłkę i został otoczony przez drużynę Akashiego. Kuroko wskazywał by chłopak podał mu piłkę. Tenshi nie miał wyjścia, więc rzucił ją do niego. Ku mojemu zdziwieniu Kuroko ledwo co dotknął piłkę a ona już znalazła się u Midorimy. Midorima przystanął na trzecim metrze i nie zastanawiając się ani chwili wyrzucił piłkę. W tym momencie moje emocje jeszcze bardziej oszalały. Nie wiedziałam czy uda mu się trafić a byłyby to nasze pierwsze punkty. Jakimś cudem piłka wpadła prościutko do kosza.
-Gratulacje Midorima, Kuroko. Dzięki waszemu zagraniu zdobyliśmy punkt! - Wydarł się Tsubaki na co Akashi odpowiedział mu zwykłym „phi”. Kilka minut później trener w końcu zarządził przerwę. Wszyscy zdyszani podbiegli do swoich butelek z wodą i zaczęli pić.
-Ta gra jest piękna. Dawno tak dobrze się nie bawiłam! A tak poza tym. Kuroko, co to było za podanie? Było świetne!
-To jest właśnie moja specjalność. - Zarumienił się i położył na ławce by trochę odpocząć.
Zaczęłam myśleć o sobie. „Dlaczego nie zrobiłam nic co było tak chwalone w poprzednich szkołach? Czy to przez stres? A może już się oduczyłam grać w koszykówkę? Nie wiem, ale wiem, że w następnej rundzie postaram się dwa razy bardziej.”.
Zaczęła się druga runda. Rozpoczęła się tak samo jak poprzednia wyrzuceniem piłki zabieraniem i próbą rzucania do kosza. Po kilku minutach walki udało mi się wywalczyć piłkę. Zaczęłam biec w stronę kosza. Kiedy w końcu się pod nim znalazłam chciałam skoczyć, jednak Akashi próbując odebrać mi piłkę popchnął mnie na ziemię przez co źle stanęłam i coś zrobiłam sobie z kostką. Kiedy trener to zobaczył wyszedł z sali gimnastycznej do pokoju trenerów. Czułam okropny ból, jednak śmiałam się z tego. Akashi zaczął mnie przepraszać.
-A za co ty mnie przepraszasz?! Pewnie teraz nie będę miała treningów przez parę dni ale to nie twoja wina, że źle stanęłam. - Obdarzyłam go promiennym uśmiechem przez co sam się uśmiechnął. Trener przybiegł, pomógł mi wstać, zaprowadził mnie na ławkę i kazał się położyć. Uniósł moją nogę i podłożył pod nią piłkę lekarską. Chwilę później spryskał mi nogę czymś zimnym i strasznie śmierdzącym. Potem dał mi lód i przyłożył do kostki.
-No co jest chłopaki? Jak się nie boicie to ruszać się i grajcie dalej. Weźcie Aomine zamiast Shio. - Odwrócili się i zaczęli grać. Patrzyłam na nich. Ich ruchy, miny i sposoby grania wyrażały ich emocje ukazujące jak bardzo kochają koszykówkę Podczas, gdy trener zajmował się moją nogą usłyszałam rozmowę Tsubakiego z Tenshim.
-Dobrze jest. Ona i tak była słaba a do tego nic nie robiła.
-No. Fatalna była. - Zrobiło mi się przykro.
-Gdyby nie Akashi..ehh – Burknęłam pod nosem.
-Mówiłaś coś? - Spytał trener
-Nie nie. - Odpowiedziałam. - Trenerze, kiedy będę mogła ćwiczyć?
-To musisz spytać lekarza, bo niestety ale akurat na tym się nie znam.
-Aha, dobrze.
Mecz zakończył się wygraną mojej drużyny 22;18.
-Sądzę, że nie jest źle z tą nogą i już nie długo będziesz mogła ćwiczyć. Nie przejmuj się tym co mówią chłopaki, bo jak na dziewczynę całkiem dobrze ci szło.
-Nie przejmuje się. Z resztą, to moja wina. Tak długo zwlekałam z prawdziwą grą, że to się odegrało na mnie.
Przez cały czas szkolny i drogę do domu Kuroko pomagał mi w chodzeniu, ponieważ bolało mnie gdy stawiałam nogę na ziemi. W domu podziękowałam mu za pomoc.
-To dla mnie przyjemność! - Odpowiedział z takim entuzjazmem jak nigdy.
Po około dwóch godzinach postanowiłam pójść do lekarza. Kuroko oczywiście się uparł żeby iść razem ze mną. Wyciągnęłam z pustego, wielkiego i zakurzonego garażu dwie kule, bym znowu nie musiała polegać tylko na Kuroko i wyszliśmy. Po drodze naszła mnie ochota na coś słodkiego, więc musieliśmy wstąpić do pobliskiego sklepu. Potem zobaczyłam kobietę ze stadem szczeniaczków i oczywiście musiałam wszystkie po kolei pogłaskać. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, musieliśmy stanąć w kilometrowej kolejce. Podczas czekania wymyślałam najróżniejsze tematy żeby tylko Kuroko się nie zanudził.
-Jakie dziewczyny lubisz? - „Co to za pytanie wymyśliłam?” Pomyślałam.
-Hmm. Ciekawe pytanie! Do tej pory spotkałem taką jedną dziewczynę moich marzeń. Lubię dziewczyny miłe, które nie ukrywają swojego prawdziwego „ja” i dbają o relacje ze swoimi przyjaciółmi bez względu na wszystko. A ty, jakich lubisz facetów?
-Wyluzowanych, miłych, dbających o relacje z przyjaciółmi... - Było mi dziwnie tak opowiadać mu o typach chłopaków, których lubię ale to przecież w końcu ja wymyśliłam tak głupie pytanie. Pytaliśmy się tak przez następne kilkadziesiąt minut po czym z gabinetu wyszła młoda kobieta z dzieckiem. Zaraz za nią wyszedł lekarz i zaczął czytać moje nazwisko.
-Yakami Shio?
-To ja! - Wykrzyczałam.
-Zapraszam. - Weszłam do środka. Po dziesięciu minutach wyszłam uradowana z karteczką w ręce.
-I co? - Spytał zainteresowany Kuroko.
-Powiedział, że jeśli do końca tygodnia poleżę w domu, to już w następnym będę mogła ćwiczyć. Potem wypisał mi to zwolnienie i powiedział bym poprosiła kogoś z klasy o dostarczenie tego do wychowawcy – Zrobiłam maślane oczka.
-Pewnie pewnie, zaniosę. - Wziął ode mnie karteczkę i uśmiechnął się. Po wszystkim odprowadził mnie. Kiedy na sam koniec mnie przytulił, poczułam, że moje serce drży. Jednak starałam się tym zbytnio nie przejmować.

Następnego dnia zostałam brutalnie obudzona przez budzik, którego zapomniałam wyłączyć. Postanowiłam się jeszcze położyć jednak po kilku minutach zadzwonił telefon. Podniosłam się z łóżka zapominając o kostce i rzuciłam się w jego stronę z myślą, że to któryś z chłopaków. Postawiłam nogę na podłodze po czym poczułam okropny ból i przewróciłam się. Doczołgałam się do kul i próbowałam się podnieść trzymając się za górę komody. Jednak komoda spadła na mnie. Nie była ciężka więc nabyło mi tylko trochę siniaków. Kiedy wreszcie dobiegłam do telefonu okazało się, że to dzwonił tylko mój kuzyn Makoto.
-Hej Shio.
-O, cześć.
-Masz może chwilkę?
-Jasne.
-Chciałbym cię zapytać, czy mógłbym przyjechać do ciebie tak na jakiś tydzień? Właśnie przeprowadzam się do twojej miejscowości ale około tygodnia będą trwały remonty w moim mieszkaniu. A tak poza tym dawno się nie widzieliśmy i chętnie pospędzał bym trochę czasu z moją młodszą kuzyneczką.
-Pewnie, że możesz. Kiedy byś przyjechał?
-Jutro tak koło osiemnastej.
-Okej. - Rozłączyliśmy się. Wróciłam do łóżka i włączyłam sobie telewizor.
W telewizji nie leciało nic ciekawego więc po paru minutach ponownie zasnęłam. Kilka godzin później obudził mnie ponowny telefon.
-Erghh.. Jak to znowu Makoto to go zabiję. - Burknęłam i wstałam po telefon.
-Halo?
-No cześć. Otworzysz? Jesteśmy pod twoim domem! - To był Kise. Jak zwykle miał opływający radością głos. Odłożyłam słuchawkę, ubrałam się szybko i zeszłam na dół otworzyć im drzwi.
Po otwarciu, ujrzałam trzy wesołe buzie rzucające mi się na szyję. Po okazaniu tej jakże wielkiej sympatii usiedli na kanapie szepcząc coś pomiędzy sobą. Po namowie chłopaków Kuroko ruszył się z kanapy.
-Proszę, to dla ciebie. - Zarumienił się tak mocno, że chwilowo przypominał mi pomidora. - Po...pomyśleliśmy, że możesz mieć ochotę na c..coś słodkiego i przynieśliśmy ci tę cze..czekoladę. - W tym czasie reszta też podeszła i wszyscy w jednej chwili mnie mocno przytulili wymawiając takie słowa: „Mamy nadzieję, że szybko wrócisz do szkoły.”
Miło mi było, że ktoś mnie jednak lubi i przychodzi mnie odwiedzić.
Pogadaliśmy troszkę o sprawdzianach, które zostały zapowiedziane na przyszły tydzień i poszliśmy do mnie do pokoju pograć trochę na komputerze.
Podczas, gdy wchodziliśmy do niego, przypomniałam sobie, że nie postawiłam komody na swoje miejsce. Chłopcy byli w lekkim szoku.
-A co tu się stało?- Spytał zaniepokojony Kise.
-A nic. Przewróciłam to, gdy próbowałam wstać z podłogi.
-Aha.. - Chwila ciszy – To co ty robiłaś na podłodze?!
-Telefon zadzwonił, myślałam, że to Wy.... znaczy, ktoś bliski i zapomniałam o tym żeby nie stawać na kostce..
-Ojj ty moja łamago kochana. - Trzecią osobą jaka przyszła do mojego domu był Rin, i to właśnie on wypowiedział te słowa.
Spojrzałam na niego z pogardą. Rin przestał się uśmiechać tak jak to robił przed chwilą i orzekł:
-A ty jak zwykle nie znasz się na żartach. Pff.
-Ja już znam twoje pojęcie „żartów” - odparłam a wzrok pozostałych zatrzymał się na naszej dwójce zaciekawionym wzrokiem.
Usiadłam na obrotowym krześle przy moim komputerze, i włączyłam urządzenie nogą. Wzrok wszystkich padł na mnie ze zdumieniem tak, jak gdyby nigdy nie widzieli dziewczyny, która ma na tyle lenia, żeby włączać komputer nogą.
Popykaliśmy przez parę godzin w battlefield'a, a na przyjemnie spędzonym czasie, dzień zleciał w okamgnieniu.
Postanowiłam pożegnać towarzystwo i pójść spać, jednak goście przywlekli z przedpokoju plecaki i wyjęli z nich śpiwory, piżamki (oczywiście sam dół) i szczoteczki do zębów. Moja mina była nie do opisania.
-Zostaniemy z Tobą.. Przynajmniej dziś nie będziesz sama!-Byłam zła, a jednocześnie cieszyłam się, że nie chcą abym zostawała sama na noc.
Poszli się przebrać jeden po drugim a potem rozłożyli swoje śpiwory w moim małym, ledwie mieszczącym biurko, szafki i łóżko pokoju i położyli się spać. Delikatnie przechodząc po śpiworach tak aby nikogo nie nadepnąć szłam ku mojemu łóżku. Kiedy położyłam się wygodnie, otulając swoje ciało kołdrą, poczułam wibracje w brzuchu a potem usłyszałam głośny dźwięk głodnego brzucha.
-Jak mogłam zapomnieć o kolacji?! - Wykrzyczałam i zerwałam się równo na nogi depcząc przy tym Kise po łydkach. - Wybacz. - Zeszłam na dół i prędko przygotowałam sobie kanapki z czekoladą. Kiedy się odwróciłam, ujrzałam trzy proszące twarzyczki, których właściciele widać, że byli głodni. Poniekąd spodziewałam się tego.
Raz dwa zrobiłam sześć kanapek i ruszyłam do stołu by spokojnie zjeść.
-Jak chcecie, to w lodówce macie sok pomarańczowy. - Poinformowałam chłopaków i zabrałam się do jedzenia. Po kolacji odczułam, że moja „zepsuta” (tak ją nazywałam) noga zdrętwiała, a zmęczenie też dało się we znaki. Podczas wstawania znów doznałabym kontuzji podobnie jak rano, gdyby nie interwencja Kuroko.
-Już dobrze? - Spytał zaniepokojony.
-T-tak. - Uśmiechnęłam się jakbym była przekonana o swoim niezdarstwie i chciałam wstać z trzymających mnie rąk Kuroko, lecz ten wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie w łóżku, przykrył kołdrą i kazał mi się nie ruszać. Po paru minutach ujrzałam jego uśmiechniętą buźkę, niosącą herbatę.
Postawił ją na komodzie, którą wcześniej podnieśliśmy i powiedział, że to dla mnie. Zanim zdążyłam coś powiedzieć wyszedł, jednak w sercu byłam mu wdzięczna za to, że tak się o mnie troszczy.
Serce zamotało mi jeszcze bardziej niż wtedy, gdy powiedziałam mu jak bardzo się o niego martwiłam. Goście wrócili z kolacji i położyli się spać. Próbowałam zasnąć od jakiejś godziny, ale cały czas myślałam o Kuroko. Nie potrafiłam przestać myśleć o tym, że jego obecność sprawia, że serce chce wyskoczyć mi z piersi. Przez pół nocy nie mogłam zasnąć, jednak gdzieś między 3 a 4 nad ranem udało mi się.
Niestety.. około godziny 8 rano zostałam obudzona przez chłopaków, którzy nie zauważyli wiaderka stojącego tuż przy drzwiach do łazienki i weszli w niego. Wyglądałam okropnie. Miałam podkrążone oczy, byłam blada a co gorsza (tu już nie chodzi o wygląd) miałam z powodu niewyspania zły humor i wyżywałam się na wszystkich.
-Ktoś dziś wstał lewą nogą? - Zaśmiał się Rin wyciągając rękę by mnie przytulić. Odepchnęłam ją i zamknęłam się w łazience. Ubrałam się, umyłam twarz i wyszłam już trochę rozbudzona. Zeszłam powoli do kuchni zrobiłam sobie kawę i wróciłam na górę. Postawiłam ją na komodzie tuż obok pustej szklanki po herbacie, którą dostałam od Kuroko. Potem tylko złożyłam łóżko, schowałam pościel, i położyłam się. Zapomniałam zupełnie, że aby noga wyzdrowiała, muszę leżeć w bezruchu przynajmniej przez tydzień.
Chłopcy już poszli,przynajmniej tak mi się zdawało. Leżąc tak na łóżku ogarnięta myślą, że jestem sama zaczęłam znów rozmyślać o Kuroko. Jakoś tak się złożyło, że zaczęłam wymyślać różne historyjki, jak to mógłby mi powiedzieć, że mnie kocha itp. itd. Dzięki temu udało mi się szybciej zasnąć. Kiedy się obudziłam, zbliżała się już pora na deser. Wstałam z łóżka z myślą, by iść zrobić sobie obiad, kiedy na biurku zobaczyłam dopiero podgrzane naleśniki z czekoladą. Zastanawiałam się, czy to tata przyjechał w odwiedziny, czy naleśniki same się zrobiły? Jako iż byłam bardzo głodna, nie zastanawiając się dłużej, sięgnęłam po talerz i zaczęłam jeść przygotowane jedzenie.
Po chwili do pokoju wszedł Kuroko.
-Dzień dobry. - Uśmiechnął się i przysiadł koło mnie.
-Cześć. To ty przygotowałeś te naleśniki? - Spytałam czerwieniąc się.
-Tak. A co, nie smakują Ci?
-Nie nie.. Są pyszne! Dziękuję ci. - Mówiąc to odłożyłam już pusty talerz na biurko. Wpatrywaliśmy się na siebie przez dość długi czas, a gdy miałam ochotę by go pocałować odwrócił wzrok, i zaczął gadać o sprawdzianach zapowiedzianych na za tydzień. Zrobiło mi się smutno. Kuroko oczywiście musiał to zauważyć. Zszedł z łóżka, kucnął przede mną i spytał się mnie czy coś mi się stało lekko się przy tym rumieniąc. Spojrzałam na niego i znów chciałam spróbować, kiedy nagle wszedł Kise.
-Przepraszam, zapomniałem piża...- z jego perspektywy wyglądało, jakbyśmy już się całowali, więc powoli odsunął się od pokoju. Kuroko wybiegł za nim z workiem, w którym była jego piżama, ale chłopak dawno zniknął. Odwrócił się do mnie i głośno zaśmiał się z zaistniałej sytuacji.
Podszedł do okna i otworzył je na oścież. Rolety zwinął, kwiaty podlał, a potem zebrał wszystkie ususzone liście z parapetu. Wpatrywałam się w niego z podziwem lecz po chwili pomyślałam o tym, że tak nie powinno być.
-Przestań! - Kuroko spojrzał na mnie jakby dziwił się, że każę mu przestać.
-Ale dlaczego?
-To ja powinnam zajmować się swoim domem. Nie męcz się. Wróć do domu, pewnie się o ciebie martwią. - Powiedziałam to tak trochę ze smutkiem, bo w końcu odkryłam, że naprawdę go kocham. A jego obecność sprawiała, że czułam się tak jakoś... bezpiecznie? Nie wiem jak to nazwać.
-Wiedzą, że jestem u ciebie. Mówiłem im, że przez tydzień nie wrócę. A do szkoły i tak w tym tygodniu nie warto chodzić bo z powodu zastępstw mamy po dwie lekcje dziennie.- Na te słowa uśmiechnął się a chwilę potem zabrał się do zanoszenia talerzy i kubków po mnie.
-Dziękuję. - Słowo usłyszał, jednak gdy ze wzruszenia się popłakałam, był już na dole. Szybko wstałam po chusteczki leżące na biurku i wytarłam nimi twarz. Byłam pewna, że nie będzie widać po mnie, że płakałam jednak wracający do pokoju Kurokoś zauważył, że moja twarz mocno poczerwieniała.
-Co się stało? Płakałaś?! - Od razu zaczął zasypywać mnie pytaniami.
-Nie.. To jest.. - Uśmiechnęłam się, ponownie się wzruszając. - Po prostu cieszę się, że tu jesteś! - Wykrzyczałam to i rzuciłam mu się na szyję jak jakaś nienormalna.
Po chwili odwzajemnił przytulasa i powiedział coś pod nosem
-Mówiłeś coś?
-Nic ważnego.-Odpowiedział. Ogarnęła mnie ciekawość, jednak po chwili odpuściłam sobie czując ciepło Kuroko. Wtedy właśnie ktośzadzwonił do drzwi.
Odepchnęłam chłopaka i wstałam na równe nogi.
-Zapomniałam!
-O czym?
-Mój kuzyn wprowadza się do mnie na tydzień!
-Kuzyn?-Spytał jak gdyby zakłopotany.
Pobiegłam do drzwi kulejąc i otworzyłam je. Tuż zza nich ujrzałam przystojnego, wysokiego bruneta o ciemnych, zielonych oczach. Ubrany był w garnitur, a za sobą ciągnął ogromną szarą walizkę. Stanęłam na chwilę w bezruchu. Nie widziałam go od jakiś pięciu lat i nie chciało mi się wierzyć, że to on.
-Hej mała. - Na te słowa mocno mnie przytulił. Kiedy skończył mnie przytulać wyjął zza swoich pleców bukiet róż, które zaraz potem mi wręczył. W tym momencie Kuroko stanął na schodach, które znajdowały się naprzeciwko drzwi. Makoto spojrzał na niego, a uśmiech zniknął mu z twarzy.
-Ymh.. Przeszkodziłem?
-Niee! Nie, nie, to nie tak. Znaczy...-Przerwałam jak zwykle zmieniając kolor twarzy na czerwony. -Mam skręconą kostkę i... Kuroko się mną zajmował..- Wydusiłam w końcu.-Wejdź, proszę.- Przytachał walizkę obok sofy i rozsiadł się w fotelu.
Poszłam do kuchni po ciasto, a zaraz za mną szedł Kuroko.
-To jest twój kuzyn?
-Tak - Odpowiedziałam.
-Lubisz go?
-Inaczej nie pozwoliłabym mu mieszkać ze mną.
-Wiesz.. Ja... Jednak pójdę do domu. - Zebrał ciuchy i wyszedł.
-Czemu idziesz?! - Wykrzyczałam w drzwiach. Jednak nie odwrócił się i pobiegł do domu. Zrobiło mi się naprawdę smutno, ale wróciłam do krojenia ciasta. Makoto podszedł do mnie.
-Nieźle wyrosłaś. Mmm a ten zapach. - Zaczął obwąchiwać moją szyję. Czułam się niezręcznie, a z każdym jego oddechem przechodziły mnie dreszcze.
-Usiądź przy stole. - Rozkazałam mu. Atmosfera była taka jak zwykle. Kiedyś widywałam go tylko w różnego typu święta i niekiedy przyjeżdżał na wakacje odwiedzić moją rodzinę. Jednak zawsze to samo. Zawsze, podczas jego przyjazdu byłam zaniepokojona, bo obwąchiwał mnie jak jakiś szaleniec, albo kazał mi przynieść mu jakieś jedzenie. Odmówić nie mogłam, bo mój „kochany” tatuś zaraz po mnie wrzeszczał, że się źle zachowuję.
Tym razem jednak łudziłam się, że wraz ze zmianą wyglądu stanie się choć trochę mądrzejszy.
Szłam z ciastem do stołu, kiedy nagle potknęłam się o leżącą na podłodze poduszkę. Już miałam upaść, kiedy Makoto podbiegł i wziął mnie na ręce.
-Może lepiej pójdziesz odpocząć? - Spytał troskliwym głosem jak nigdy.
-Wiesz, z chęcią. Chciałabym znów móc pograć w koszykówkę. Lekarz kazał mi przez tydzień nie wychodzić z łóżka, a ja co chwile coś robię. - Zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżko.
-Idę pozbieram to ciasto i kawałki talerza, które zostały na podłodze. - Kiedy zszedł na dół, miałam naprawdę zdziwioną minę.
-Czy on naprawdę się zmienił? - Wyszeptałam sobie pod nosem.


Tydzień później.
Równy tydzień opiekował się mną jak gdyby nic. Po tym tygodniu z kostką było już dobrze i mogłam wrócić do szkoły. Makoto pojechał już do nowego mieszkania, a Kuroko do tego czasu w ogóle mnie nie odwiedzał.
Kiedy miałam wybrać się do szkoły, jak zwykle dał się we znaki dzwonek do drzwi. Był to właśnie Tetsuya witający mnie promieniującym uśmiechem.
-Idziemy razem do szkoły? - Spytał cały podekscytowany.
-Pewnie!
-A może pokażesz dziś na treningu w końcu swoje umiejętności koszykarskie?
-Umm.. Postaram się! - Tymi słowami opuściłam dom i pobiegłam z Kurokosiem na najbliższy przystanek.
Zajeżdżając do szkoły spotkaliśmy grupkę chłopaków z klasy, czekających na mój powrót. Był to Kise, Kagami, Rin, Aomine i (co dziwne) Akise. Przywitali mnie gorąco, i razem poszliśmy do szkoły. Pierwszym nauczycielem, który mnie zobaczył był trener.
-Ooo, widzę z kostką już w porządku?
-Tak tak.
-Możesz już trenować?
-Tak.
-To super. Ale nie wysilaj się jeszcze za bardzo. Poczekaj jeszcze tydzień a potem pokażesz nam co potrafisz. - Uśmiechnął się i wszedł do pokoju nauczycielskiego.
-Ojj, czyli jednak chyba nie pokażesz. - Zesmutniał Kuroko, jednak po chwili znów się uśmiechnął i wskazał coś na ręce chłopakom. Później zostałam podniesiona przez wszystkich i wniesiona na salę gimnastyczną.
Sala była udekorowana w różnokolorowe wstążki, było mnóstwo jedzenia, a na scenie, która została wniesiona z auli przygotowywał się do występu mój ukochany zespół. Kiedy w końcu postawili mnie na nogi usłyszałam tylko głośne „Wszystkiego najlepszego” po czym wszyscy będący na sali odwrócili się w naszą stronę i wykrzyczeli to samo.
-Al..ale co tu się dzieje? - Spytałam przerażona.
-Zapomniałaś, że masz urodziny? Oj ty mój głuptasku – Kuroko zbliżył się i przytulił mnie. - Masz być zdrowa i zbierać dobre oceny, a co najważniejsze masz być szczęśliwa! - Po tych słowach reszta chłopaków przyłączyła się do kolegi i ścisnęła mnie mocno.
-Zaczynam się dusić! - Wykrztusiłam po czym mnie puścili.
-Dziękuję. To wy to wszystko zorganizowaliście? Nie trzeba było. Na prawdę.
-Wiemy. To był pomysł Kuroko i nie wiedzieć czemu był w to bardzo zaangażowany. - Uśmiechnął się Kise obejmując i rzucając podejrzliwe spojrzenia Kurokocchiemu. Wszyscy oddalili się aby coś zjeść, jednak Akise został wpatrując się we mnie obojętnym wzrokiem.
-Ty też dałeś się w to wciągnąć? - Próbowałam zagadać, bo atmosfera robiła się trochę nie przyjazna.
-Nie. - Odwrócił się gwałtownie tak, jakby właśnie się na mnie obraził.
-No.. to ja może sobie już pójdę. - Zaoferowałam i powoli schodziłam ze schodów.
-Czekaj! - Wykrzyczał i złapał mnie za ramię.
Zza kurtki wyciągnął mały pakunek i wręczył mi go. Po tym wyszedł z sali.
-Czemu tak stoisz? Chodź, Taka czeka na Ciebie na scenie! - Kise wypchnął mnie w stronę sceny i zawołał:
-Ona już gotowa, możecie pomału zaczynać! - Na znak cały zespół zaczął przemawiać przekazując sobie mikrofon z ręki do ręki. Każdy po kolei życzył mi wszystkiego najlepszego po czym mikrofon wrócił do głównego wokalisty.
-A teraz chodź tu. Mam dla ciebie małą niespodziankę. - Uśmiechnął się.
Kiedy zbliżyłam się ku niemu, złapał mnie za biodra, obrócił i po chwili znalazłam się na jego kolanach. Chwilę potem usłyszałam jak jego cudowny głos rozbrzmiał się na całą salę. Zaczął śpiewać „happy birthday to you”.
Po piosence na scenę wszedł Kuroko i w imieniu całego zespołu wręczył mi ogromny bukiet róż. W środku znalazłam bilet na koncert w Salemville 27 września.
-To taki malutki upominek ode mnie. - Szepnął Kuroko i wycofał się na zaplecze. Łzy spłynęły mi po policzkach niczym kropla deszczu po oknie. Oczywiście ze szczęścia.
Taka zaczął od jednej z moich ulubionych piosenek czyli „Re:make”.
Po chwili powiedział mi abym wstała a zaraz po mnie wstał i on. Złapał mnie za rękę i odwrócił się ku publiczności. Śpiewał i śpiewał a uczniowie... i nauczyciele bawili się niczym na jakiejś nocnej imprezie.
Po piosence zeszłam ze sceny. Podeszłam do stojącego tuż obok dyrektorki Kuroko i przytuliłam go. Podziękowałam mu i wróciłam pod scenę.
Po imprezce wszyscy wróciliśmy do domu. Kise odprowadził mnie jako jedyny, więc zaproponowałam mu herbatkę.
-Nie będę Cię męczył. Pewnie i tak jesteś wykończona.
-Wcale nie. Wejdź, proszę. - Rzuciłam się na odwróconego już do mnie plecami Kise i zaciągnęłam go do domu.
-No dobra dobra. - Dał mi buziaka w policzek i zabrał się do rozbierania butów.
Ściągnęłam płaszcz, a on wziął go ode mnie i powiesił na wieszaku.
-Dziękuję. - Chwile milczenia. - Czuj się jak u siebie w domu. - Zasiadł wygodnie na sofie. Próbowałam włączyć nam telewizję ale bez skutku. - Chyba nie ma prądu.
-Eee tam. Można się dobrze bawić i bez prądu prawda? - Rzucił na mnie typowo flirciarskie spojrzenie, co poskutkowało tym, że się zestresowałam i poszłam po ice tea z lodówki. Nalałam ją do szklanek, które położyłam na małych talerzykach gdzie nałożone były po dwa ciasteczka a następnie zaniosłam je do pokoju.
Zbliżał się wieczór. Na dworze niebo zaczynało robić się ciemne a ulice szarzały, a więc jak łatwo się domyślić w domu bez prądu też. Poszłam na przedpokój i wyciągnęłam z szafki cztery małe pachnące świeczki, które później rozstawiłam na meblach.
Kiedy chciałam usiąść na sofie, Kise pociągnął mnie do siebie tak, że wylądowałam na jego kolanach. Jego usta powoli zbliżały się do mojej szyi, co czułam wraz z jego ciepłym zbliżającym się oddechem. Zaczął mnie po niej całować. Rozkosz jaką wtedy poczułam była nie do opisania. Było to tak mocne uczucie, że zacisnęłam mocno rękę na jego udzie. Po tym Kise uśmiechnął się i położył mnie na sofie. Patrzył się we mnie tak przez chwilę po czym szybko zbliżył się ku mojej twarzy. Oparty rękoma o sofę musnął mnie ustami o usta i delikatnie pocałował. Jednak całe zdarzenie widział Rin, bo nim głębiej wczułam się w pocałunek poczułam głośny huk.
Kise odskoczył z sofy tak, jakby chciał się jak najszybciej usprawiedliwić. Rin podszedł do niego i złapał go za kołnierz jego kraciastej koszuli.
-Więc to jest to twoje „muszę iść do pracy, mam na nocną zmianę” tak?!
-Pfh – Odfuknął Kise. - Na tę odpowiedź Rin uderzył Kise z pięści w twarz. Zaczęli się bić. Przez chwilę nie wiedziałam co robić, jednak starałam się ich jakoś rozdzielić. Podczas ich walki sama zostałam uderzona i upadłam na podłogę. Poleciała mi krew z nosa i kapnęła na podłogę. Po fakcie, Rin przestał napastować Kise i zaczął mnie przepraszać.
-Wybacz mała. Nie chciałem. To nie było specjalnie!
-N..nic nie szkodzi. - Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po chusteczkę, którą później przyłożyłam do nosa.
Kiedy w końcu krew przestała mi lecieć zaczęłam ich żegnać przy czym uderzyłam ich w głowę, przytuliłam i powiedziałam: - Macie mi się głuptasy nie bić, bo ranicie mnie tym.
-Przepraszamy. - Wypowiedzieli obaj pochylając się przede mną. Kise chciał mnie pocałować na dobranoc jednak odepchnęłam go.
-Wybacz ja.. nie.. nie mogę! - Zamknęłam przed nimi drzwi.
Siadłam pod drzwiami i myślami wybiegłam poza mój dom. Gdy pomyślałam o pocałunku z Kise, serce zaczęło mi mocniej bić.
-Zdaje się, że go kocham... ale... ja przecież kocham Kuroko.. Głupie serce! - Miałam ogromne wyrzuty do swojego serca.
Następnego dnia z powodu burzliwych myśli nie potrafiłam skupić się na nauce. Kise i Rin wciąż rzucali na siebie nieprzyjemnie spojrzenia, a Kuroko nie przyszedł do szkoły.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za parę dni jak przyjadę wstawię mini 3 rozdział <o ilę nie zapomnę> .  Co w nim będzie? Dowiecie się już niebawem :)
Do tego rozdział 4 już w drodze. Jak widzicie ten jest bardzo długi i już wam zaspoileruję, że 4 będzie najprawdopodobniej bardzo krótki i będzie kończył to opowiadanie ;c No ale może coś się zmieni i moja wena twórcza nie pozwoli mi na skrócanie opowiadania i na kończenie go?
No zobaczymy. A tym czasem zapraszam do komentowania :))






wtorek, 22 kwietnia 2014

Postacie z opowiadania..

Więc postanowiłam Wam przedstawić postacie z mojego opowiadania :) :
☺Kuroko

☻Kise
♠Kagami
♣Rin
♥ I oczywiście ja! ;3
;3

Nowy dział już jutro?

Już za nie długo możecie spodziewać się nowego rozdziału!
Daty wyznaczyć nie mogę,ale mam nadzieję, że przynajmniej do jutra się uwinę. Napisałam już dzisiaj z 3 kartki i chwilowo straciłam wenę, ale nie martwcie się. Parę ulubionych kawałków przesłucham i wszystko wróci do normy :) ~ Wasza Milliana

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział II

Rozdział II
Wracając do domu spotkałam Rina. Jest to najwyższy,najbardziej umięśniony i najprzystojniejszy chłopak w klasie.
-Hej Shio, co taka wystrojona? - Zaczerwieniłam się i odpowiedziałam:
-Hej, sama nie wiem. Tak jakoś.
-Miałabyś ochotę przejść się ze mną nad Danwarę?
-Pewnie, czemu nie! - Udaliśmy się nad to lśniące jezioro mówiąc przez cały czas tylko o koszykówce i drugim ulubionym sporcie Rina czyli pływaniu.
-Jak zaczęła się twoja przygoda z koszykówką? - spytał
-To długa historia, ale skoro pytasz to ci opowiem. Kiedyś mieszkałam w małym miasteczku Resembool. Miałam osiem lat i byłam zwykłą, bawiącą się lalkami dziewczynką. Przynajmniej dopóki nie poznałam mojego kuzyna - Rise Kyoto.
-Rise Kyoto?! Jeden z pokolenia cudów?!
-Tak. Na początku nie miałam chęci do grania w koszykówkę. Jednak Rise poprosił mnie abym choć raz z nim pograła. Zgodziłam się , a to mnie całkiem odmieniło. Uzależniłam się od koszykówki,a zabawki odłożyłam na bok. To moja historia,a jaka jest twoja?
-Po prostu znajomi zaprosili mnie do grania i też się uzależniłem. - Po chwili przesunął rękę w stronę mojej,jednak zaraz po tym wstał,złapał się za głowę szepcząc coś pod nosem i dodał:
-Przepraszam cię ale muszę już iść. Zapomniałem odebrać brata z przedszkola! Narazie!
-Pa - Wróciłam do domu i od razu poszłam spać.
Rano wstałam,zrobiłam śniadanie i ubrałam się. Siedziałam przy oknie popijając ciepłe kakałko.Zauważyłam zbliżającego się do mojego domu Rina. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zbiegłam na dół. Otworzyłam i ujrzałam uśmiechniętego chłopaka.
-Hej.Idziesz ze mną do szkoły?
-Pewnie.Tylko wejdź na chwilę,bo muszę jeszcze wziąść picie. - Wszedł i rzucił wzrokiem na mieszkanie.
-Nieźle się urządziłaś!
-Dzięki! -Spojrzałam na zegarek. Była za dziewięć ósma. Złapałam Rina za rękę i wybiegłam z domu. Szybko zamknęłam drzwi i pobiegliśmy na autobus. Na szczęście zajechał pod szkołę wcześniej niż zwykle. Pobiegliśmy do szkoły.
Na co się tak śpieszyliśmy? A no na treningi. Po drodze zdążyłam potknąć się dwa razy. Za trzecim razem się wywróciłam.
-Nic ci nie jest?! - Zapytał zaniepokojony Rin.
-Nie nie biegnij,bo nie zdążysz!
-Nie zostawię cię tu! -wyciągnął z torby wodę utlenioną i plaster,bo miałam zjechane kolano. Przemył je i założył opatrunek.
-Dziękuję ! - Patrzyliśmy się na siebie i zbliżaliśmy się ku sobie. Przerwał nam dzwonek na lekcję. Pomógł mi wstać i znów zaczęliśmy biec. Pod szkołą nie było samochodu trenera.
-Może się spóźni! - Powiedział. Weszliśmy,a przed naszymi nosami ,na tablicy korkowej, w zastępstwach ,było wypisane:

I.Klasa 1 a przychodzi trzy godziny później!

-No super. - Odezwałam się.
-No to gdzie idziemy? Jesteś głodna? Znam fajną restaurację tuż za rogiem.
-W sumie ,tak troszkę. Prowadź . -Poszliśmy tam. Na miejscu poczułam woń pizzy. Zjedliśmy i poszliśmy się przejść. Wracając do szkoły spotkaliśmy chłopaków z klasy. Każdy gadał o tym jak to dobrze wstać o tak późnej godzinie. Po naszych poirytowanych minach od razu rozkminili, że przyszliśy na treningi. Po chwili przyszedł też Kuroko. Zobaczył nas otoczonych przez grupkę chłopaków ze szkoły :
-Co robiliście przez ten czas gdy były treningi? - Pytali.
-Pewnie się całowali! - Oczywiście zaprzeczaliśmy wszystkiemu ale każdy próbował nam to wmówić. Tetsuya słysząc to przyspieszył i wszedł do szkoły.
Po lekcjach Kise zebrał nas przed szkołą i ogłosił, że chce zabrać nas do swojego domu. Stwierdził, że jest to po to, byśmy lepiej się ze sobą zapoznali żeby być jak najbardziej zgranymi na boisku.
-Jutro ma być pierwszy trening koszykówki, więc możliwe, że trener będzie chciał sprawdzić nasze zgranie. - Dał nam swój adres na karteczkach i uśmiechnął się do mnie. Oddaliłam się, a grupka chłopaków ustawiła się naokoło Kise i zaczęli coś omawiać. W pewnej chwili wszyscy na mnie spojrzeli i przytaknęli głową. Nie wiedziałam o co chodzi ale wolałam by tak zostało.
Wróciłam do domu, rzuciłam plecak na podłogę i rozwaliłam się na łóżku. Po godzince uświadomiłam sobie, że zasnęłam. Wstałam spojrzałam na zegarek i pomyślałam „zdaje się, że gdzieś miałam iść. Ale gdzie?”. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Poczułam jak coś tak jakby „drapie” moją nogę. Wsadziłam rękę do kieszeni od spodni i wyciągnęłam karteczkę z napisem
„Mieszkam na ul. Wallstreet 17”. Wtedy właśnie przypomniałam sobie co miałam zrobić. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek. Była 16.58 .
-O nie! Spóźnię się! Ale.. w co mam się ubrać? - Kiedy otworzyłam drzwi szafy ogarnął mnie niepokój. Niepokój związany z za dużą ilością ciuchów. Wyrzuciłam wszystkie z szafy po czym zaczęłam szukać jakiś odpowiednich. Znalazłam starą sukienkę, którą miałam na zakończeniu drugiej gimnazjum. Poszłam ją przymierzyć. Niestety okazała się za ciasna w biuście przez co musiałam dalej szukać innych ciuchów. W końcu znalazłam idealne ciuchy ~ Czarna bluzka na ramiączkach z białym napisem „Basket” i dżinsowe szorty. ~ Wyperfumowałam się trochę i wybiegłam z domu. Byłam już spóźniona dwadzieścia minut, więc musiałam się pospieszyć. Kiedy dotarłam na miejsce i zapukałam do drzwi otworzył mi Kise i gorąco powitał przytulając mnie. Weszłam do środka. Reszta także mnie powitała i zaczęli szeptać o czymś pomiędzy sobą. Po chwili wypchnęli do mnie Midorimę. Trzymał coś za plecami.
-Kupiliśmy to specjalnie na ten dzień. Trzymaj, idź się w to przebierz a w tym czasie przygotujemy niespodziankę dla ciebie. - Dał mi do rąk obklejone taśmą pudełko z podpisem „Shio”. Weszłam do łazienki i otwarłam pudełko. W środku znalazłam strój pokojówki a do tego uszka kotka. Przeraziłam się. Wybiegłam z łazienki i weszłam do salonu gdzie mieli czekać na mnie chłopacy. Przyszłam w momencie kiedy się przebierali. Większość z nich była w samych bokserkach, a reszta już przebrana w kocie ubranka siedziała na podłodze. Zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Postanowiłam wrócić do łazienki i się jednak przebrać. Rozebrałam się do bielizny, podniosłam sukienkę i spojrzałam w lustro.
-No to, do dzieła! - Włożyłam ją na siebie. Bałam się, że chłopcy nie dobrali mojego rozmiaru. Jednak wcisnęłam ją na siebie bez trudu. Potem zakładałam kolejno czarne pończochy, czarne buty, które były w zestawie i czarno-różowe uszka. Jeszcze raz obejrzałam się w lustrze i postanowiłam wyjść. Na samą myśl pokazania się w tym stroju chłopakom zaczerwieniłam się na policzkach.
Weszłam do środka spokojnym krokiem próbując zapomnieć o tym, że patrzy się na mnie teraz tylu chłopaków. Jednak coś wydawało mi się nie tak. Rozejrzałam się po pokoju i nie znalazłam żadnego chłopaka. Pomyślałam, że pewnie tak długo mnie nie było, że wyszli gdzieś na chwilę. Po chwili jednak wyskoczyli zza foteli i krzyknęli:
-Niespodzianka! - Jednak kiedy mnie zobaczyli zaczęli się ślinić. Ja cały czas stałam z głową spuszczoną w dół i czerwonymi policzkami. Chwilę później podniosłam głowę i ujrzałam całą klasę przebraną w nekosie. Każdy z nich miał odsłoniętą klatę. 

Kiedy ich zobaczyłam włączyło się moje krwawienie z nosa. Jak już je jakoś zatrzymałam usiadłam na podłodze i spytałam:
-To co będziemy robić? - Wszyscy się ocknęli i każdy się pchał by być jak najbliżej mnie.
-Więc myślałem o tym, by pograć w coś. - Odpowiedział na moje pytanie Kise. - Mam np. kalambury... Albo wiem. Pogramy w gry na moim Xboxie! - Słysząc, że Kise ma Xboxa rzuciłam się na niego i spytałam:
-A kinecta masz?! - Zarumienił się i po chwili dodał:
-T..tak. - Zaprowadził nas do pokoju gdzie znajdował się Xbox. Pokój był ogromny i pusty, Na końcu pokoju stało biurko na którym był telewizor a zaraz pod biurkiem stał Xbox. Na telewizorze stała kamerka kinect. Włączył wszystko i chciał wybrać grę, jednak wyrwałam mu pada i sama zaczęłam przeglądać wszystkie gry. Kise stał zszokowany ale znów się uśmiechnął:
-Aleś ty narwana. - Wszyscy zaczęli się śmiać.
Po pięciominutowym przeglądaniu gier w końcu wybrałam. Była to gra na podstawie anime „Fullmetal Alchemist” którego oglądam na okrągło.
-Ty... - Złapałam Kise za „nekosiowe” przebranko. Czułam się przy nim niczym jakiś krasnoludek. Nie byłam niską dziewczyną, bo miałam w końcu te swoje 180 cm jednak moje oczy były na wysokości jego obojczyków.
- Dlaczego mi nie mówiłeś, że masz grę na podstawie mojego ulubionego anime?! - Po chwili poczułam wzrok przerażonych chłopaków patrzących się na mnie. Zawstydziłam się i usiadłam na najwyższym krześle.
-K..kto gra z.z..ze mną? - Spytałam jąkając się ze zdenerwowania.
Wszyscy bali się grać ze mną, bo myśleli, że jak przegram, to stłukę ich na kwaśne jabłko. Jedynie Kuroko podszedł i chciał grać wraz ze mną. Wybrałam, że będę Edem ze względu na to że Kurokocchi też jest ode mnie wyższy. Szczęście, że nie aż tak bardzo jak Kise. On oczywiście został Alem w zbroi. Graliśmy tak przez jakieś pół godziny i wygraliśmy całą grę, którą normalny gracz przechodzi gdzieś w cztery lub pięć godzin. Ucieszyliśmy się, że udało nam się przejść ją w tak krótkim czasie, jednak smutno nam było, że to koniec. Spojrzeliśmy na chłopaków siedzących z tyłu a wszyscy tam zasnęli. Po cichu wyłączyliśmy telewizor i Xboxa, a potem ułożyliśmy im poduszki i położyliśmy ich delikatnie na nich. Później poszliśmy poszukać jakiś koców. Przykryliśmy niektórych z osobna a niektórych razem z innymi. Sami też odczuwaliśmy zmęczenie, więc też przygotowaliśmy sobie poduszki.
-Został ostatni koc. Proszę weź go. - Powiedział Kuroko dając mi w ręce koc.
-Nie nie, dziękuję weź. Nie chcę ! - Szepnęłam i rzuciłam mu koc na głowę.
-Shio, weź ten koc! - Spoważniał, podał mi koc i położył się. Po kilku minutach zasnął. Podeszłam do niego i oddałam mu go. Wróciłam na swoje miejsce, ziewnęłam i położyłam się spać.
W nocy obudziłam się. Mój głód dał po sobie znać. Był tak głośny, że bałam się, że pobudzi chłopaków. Wyszłam do kuchni, by sprawdzić co jest w lodówce. Otwarłam lodówkę, wzięłam stojącą tam sałatkę,odsunęłam się od lodówki i ją zamknęłam. Nagle za lodówką zauważyłam kontur jakiejś postaci. Przestraszyłam się i zaczęłam jej grozić plastikową łyżką.
-Shio, spokojnie to ja, Kise. - Złapał mnie za nadgarstek ręki, w której trzymałam łyżkę przyciągnął do siebie i pocałował. - Byłam zszokowana. Oderwałam się od niego i dałam mu z liścia. Po chwili dotarło do mnie co zrobiłam i zaczęłam go przepraszać.
-Przepraszam, po prostu jestem zszokowana. Ja nie... - Uciekłam do łazienki zostawiając sałatkę na blacie. Byłam naprawdę przerażona. Nie spodziewałam się tego.
Po chwili jednak wyszłam. Poszłam do pokoju i położyłam się spać.
W końcu wstałam. Żadnego z chłopaków już nie było. Wyszłam do salonu i zaspanym głosem przywitałam się z nimi. Oni także mnie powitali i kazali mi pójść z nimi do kuchni. Po usłyszeniu słowa „kuchnia” przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Pomyślałam sobie, że przecież to nie było nic złego. Rozmyślałam tak nad tym jeszcze chwilę aż zupełnie odpłynęłam. Chłopacy musieli mną trząść by wyrwać mnie z tych rozmyśleń.
-Shio.. - Kuroko wskazał mi na kącik ust jakbym była tam brudna. Wzięłam chusteczkę i zaczęłam to ścierać.
-Co jest? - Wymamrotałam do siebie. Chusteczka była mokra.
-Pośliniłam się?! - Tetsuya przytaknął i znowu się zarumienił. „Znowu sobie siary narobiłam” pomyślałam.
-Niech to zostanie pomiędzy nami – szepnęłam Kurokocchiemu. Znowu kiwnął głową potakując.
W końcu poszłam za nimi do tej kuchni. Pokazali mi rysunki z Edwardem, które dla mnie narysowali. Podziękowałam im a oni obdarowali mnie promiennym uśmiechem i zaczęli się ubierać.
-No,to my się będziemy już zbierać! - Oznajmili wszyscy oprócz Kuroko i oczywiście Kise.
-To do zobaczenia na treningach! - Pożegnałam się z przyjaciółmi przytulając każdego po kolei. Zarumienili się i wyszli z domu. Ja, Kise i Kurokoś zostaliśmy i posprzątaliśmy po spotkaniu.
-Przepraszam cię za wczoraj. - Wykorzystał okazję, że Kuroko wyszedł z pokoju by mnie przeprosić.
-Nie musisz przepraszać. To ja powinnam. Nie chciałam cię uderzyć. To był taki.. odruch . - Przytulił mnie i zrobiło mi się ciepło. Nie uciekałam, to było całkiem przyjemne. Po chwili do pokoju wchodził Kuroko niosąc plastikowe kubki z wczorajszej kolacji. Kiedy nas zobaczył przytulających się do siebie wyrzucił kubki do kosza i nie mówiąc nic wyszedł z domu.
-Co w niego wstąpiło? - Zapytał zdziwiony Kise. Odsunęłam się od niego i znów spaliłam buraka na policzkach.
-W..wiesz j..ja też muszę już iść. No, t.. to cześć! - Wzięłam torbę i wybiegłam. Chciałam iść za Kurokocchim. Szukałam go godzinę, dzwoniłam do niego, nawet byłam u niego w domu. Nigdzie go nie było. W końcu zmęczona całym szukaniem postanowiłam pójść na boisko gdzie pierwszy raz go spotkałam. Weszłam betonowymi schodami, otworzyłam bramę i poszłam w stronę boiska do koszykówki. W pewnym momencie zauważyłam niebieski punkcik obok wypożyczalni piłek. Podeszłam bliżej i ujrzałam siedzącego tam Kuroko. Wyglądał na przygnębionego. Z nieba zaczęły nagle spadać zimne krople deszczu. Wyciągnęłam z torby bluzę i przykryłam nią Kurokoccheigo.
-Shio? Co ty tu robisz? I dlaczego sama nie ubierzesz tej bluzy?
-Odkąd wyszedłeś od Kise szukałam cię i nie przestawałam. Bałam się o ciebie głupku! - Kucnęłam, i trzasnęłam go w głowę.
-Za co to było?! - Po tych słowach mocno się w niego wtuliłam.
Deszcz ukrył spływające wtedy łzy na moich policzkach jednak mój drżący głos wszystko wydał.
-Dlaczego p..płaczesz? - Spytał przejęty Tetsuya.
-Martwiłam się. Martwiłam się bardziej niż ktokolwiek inny. Nie rób mi tego więcej! - Na te słowa przytuliłam go dużo mocniej niż wcześniej. Kuroko wstał, nałożył moją bluzę tym razem na mnie i pomógł mi wstać.
-Chodźmy do mnie. Ogrzejesz się trochę. - Zgodziłam się.
Szliśmy tak przez ciemne ulice w ciszy. W końcu Kuroko zaczął rozmowę.
-Wiesz.. Jeszcze nigdy nikt tak mi nie powiedział. - Przystanęłam na chwilę wgapiając się w asfalt. Serce mi przyspieszyło i poczułam się dziwnie.
-Hm? Co się stało? Masz gorączkę? Bo strasznie się rumienisz!
-Nie nie. Po prostu mi jest.. ci..ciepło. Cho...chodźmy dalej. - Kiedy w końcu zaszliśmy do niego i weszliśmy do tego tętniącego życiem domu, mama Kurosia przywitała mnie gorąco dziękując za znalezienie go. Jednak kiedy podeszła do niego złapała go za ucho i przyciągnęła do siebie. Potem zaczęła po nim krzyczeć, że się bardzo martwiła. W tym czasie grupka jego kuzynów sięgających mi do pasa przybiegła zapłakana podziękować mi za uratowanie ich „braciszka”. Dowiedziałam się, że według nich jestem księżniczką na białym koniu ratującą swojego ukochanego. Zaśmiałam się gdy to usłyszałam a masujący obolałe ucho Kuroko uśmiechnął się słodko. Po chwili podszedł do maluchów i przytulił je wszystkie.
Jego dom jest pełen wspaniałych kochających się nawzajem ludzi. Mój jest niestety pusty, przez co często czuję się samotna.
Kiedy już chciałam wychodzić Kuroko złapał mnie za rękę i spytał
-Gdzie idziesz? Przecież obiecałem Ci herbatkę. Coś się w końcu należy mojej księżniczce na białym koniu. - Zaśmiał się zasłaniając sobie przy tym twarz. Zaprowadził mnie do salonu. Poprosił bym zaczekała i poszedł do kuchni. W tym czasie usiadła koło mnie na sofie najmłodsza z kuzynostwa dziewczynka, o blond włosach spiętych w dwa kucyki. Wtulała się w średniej wielkości białego misia z czerwoną kokardką. Patrzyła się na mnie z przerażeniem jakby pierwszy raz Kuroko przyprowadził koleżankę do domu. Machnęłam do niej ręką by się przywitać a mała odsunęła się kawałek ode mnie.
-Czy ja jestem aż tak przerażająca? - Szepnęłam sobie pod nosem.
-Jak ci na imię? - Chciałam spróbować jeszcze raz. Myślałam, że może wcześniej nie była gotowa na to, że się odezwę. Jednak tym razem reakcja była dużo gorsza. Dziewczynka popłakała się i zaczęła krzyczeć. Rzuciła we mnie misiem i pobiegła do Kuroko niosącego właśnie herbatę.
-Lya, co ty robisz? - Postawił herbatę na stole i kucnął do dziewczynki. Ona wskazała palcem na mnie i wydusiła z siebie;
-Ona jest złym youkai, któly kladnie stalsych blacisków! - Wzięła łyżkę ze stołu i rzuciła ją we mnie.
-Lya! Do pokoju! Ale to już!
Nie bo ona ukladnie mojego blaciska! - Chłopak wziął ją na ręce, zaniósł do pokoju i zamknął drzwi. Potem podszedł do swojej mamy i powiedział by przypilnowała Lyę.
-Shio.
-Tak?
-Przepraszam cię za nią. Ona.. nigdy taka nie była. W sumie pierwszy raz przyprowadziłem kogoś do domu, więc pewnie dlatego tak się zachowała.
-Nie przepraszaj – Zaśmiałam się popijając herbatę.
-Tak właściwie.. To.. przez to, że cię szukałam nie byłam w szkole.
-Przepraszam.
-Ale nie przepraszaj. Mnie to tam nie przeszkadza. Dla mnie jesteś ważniejszy niż głupie dwie godziny lekcji wychowawczej historia i trzy godziny treningu. - Serce biło mi jak szalone, jakby chciało wyrwać się z piersi.
-O kurcze. Już dwudziesta. To ja będę już spadać. Bardzo dziękuję za gościnę ale jutro jest sprawdzian z biologi. Troszkę się pouczyć muszę. - Już miałam wychodzić kiedy Kuroko mnie objął i mocno ścisnął.
-No to do jutra.. - Powiedział z czułością. Moje serce znów zaczęło bić jak szalone.
Wróciłam do domu, poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam w piżamkę i poszłam się pouczyć. 

-----------------------------------------------------------------Ohayo! Mam nadzieję, że dalsza część moich przygód Wam się podoba! Mój brak weny w poprzednich dniach był bardzo męczący przez co był mi trochę smutno ale już nadrobiłam :) Bardzo kocham to opowiadanie, więc mam nadzieję, że wy też je pokochacie. No to, do zobaczyska przy kolejnych postach! :3