Rozdział
II
Wracając
do domu spotkałam Rina. Jest to najwyższy,najbardziej umięśniony
i najprzystojniejszy chłopak w klasie.
-Hej
Shio, co taka wystrojona? - Zaczerwieniłam się i odpowiedziałam:
-Hej, sama
nie wiem. Tak jakoś.
-Miałabyś
ochotę przejść się ze mną nad Danwarę?
-Pewnie, czemu
nie! - Udaliśmy się nad to lśniące jezioro mówiąc przez cały
czas tylko o koszykówce i drugim ulubionym sporcie Rina czyli
pływaniu.
-Jak
zaczęła się twoja przygoda z koszykówką? - spytał
-To
długa historia, ale skoro pytasz to ci opowiem. Kiedyś mieszkałam
w małym miasteczku Resembool. Miałam osiem lat i byłam
zwykłą, bawiącą się lalkami dziewczynką. Przynajmniej dopóki
nie poznałam mojego kuzyna - Rise Kyoto.
-Rise
Kyoto?! Jeden z pokolenia cudów?!
-Tak.
Na początku nie miałam chęci do grania w koszykówkę. Jednak Rise
poprosił mnie abym choć raz z nim pograła. Zgodziłam się , a to
mnie całkiem odmieniło. Uzależniłam się
od koszykówki,a zabawki odłożyłam na bok. To moja historia,a jaka
jest twoja?
-Po
prostu znajomi zaprosili mnie do grania i też się uzależniłem. -
Po chwili przesunął rękę w stronę mojej,jednak zaraz po tym
wstał,złapał się za głowę szepcząc coś pod nosem i dodał:
-Przepraszam
cię ale muszę już iść. Zapomniałem odebrać brata z
przedszkola! Narazie!
-Pa
- Wróciłam do domu i od razu poszłam spać.
Rano
wstałam,zrobiłam śniadanie i ubrałam się. Siedziałam przy oknie
popijając ciepłe kakałko.Zauważyłam zbliżającego się
do mojego domu Rina. Usłyszałam dzwonek do drzwi
i zbiegłam na dół. Otworzyłam i ujrzałam uśmiechniętego
chłopaka.
-Hej.Idziesz
ze mną do szkoły?
-Pewnie.Tylko
wejdź na chwilę,bo muszę jeszcze wziąść picie. - Wszedł i
rzucił wzrokiem na mieszkanie.
-Nieźle
się urządziłaś!
-Dzięki!
-Spojrzałam na zegarek. Była za dziewięć ósma. Złapałam Rina
za rękę i wybiegłam z domu. Szybko zamknęłam drzwi i pobiegliśmy
na autobus. Na szczęście zajechał pod szkołę wcześniej niż
zwykle. Pobiegliśmy do szkoły.
Na
co się tak śpieszyliśmy? A no na treningi. Po drodze zdążyłam
potknąć się dwa razy. Za trzecim razem się wywróciłam.
-Nic
ci nie jest?! - Zapytał zaniepokojony Rin.
-Nie
nie biegnij,bo nie zdążysz!
-Nie
zostawię cię tu! -wyciągnął z torby wodę utlenioną i
plaster,bo miałam zjechane kolano. Przemył je i założył
opatrunek.
-Dziękuję
! - Patrzyliśmy się na siebie i zbliżaliśmy się ku sobie.
Przerwał nam dzwonek na lekcję. Pomógł mi wstać i znów
zaczęliśmy biec. Pod szkołą nie było samochodu trenera.
-Może
się spóźni! - Powiedział. Weszliśmy,a przed naszymi nosami ,na
tablicy korkowej, w zastępstwach ,było wypisane:
I.Klasa
1 a przychodzi trzy godziny później!
-No
super. - Odezwałam się.
-No
to gdzie idziemy? Jesteś głodna? Znam fajną restaurację tuż za
rogiem.
-W
sumie ,tak troszkę. Prowadź . -Poszliśmy tam. Na miejscu poczułam
woń pizzy. Zjedliśmy i poszliśmy się przejść. Wracając do
szkoły spotkaliśmy chłopaków z klasy. Każdy gadał o tym jak to
dobrze wstać o tak późnej godzinie. Po naszych poirytowanych
minach od razu rozkminili, że przyszliśy na treningi. Po chwili
przyszedł też Kuroko. Zobaczył nas otoczonych przez grupkę
chłopaków ze szkoły :
-Co
robiliście przez ten czas gdy były treningi? - Pytali.
-Pewnie
się całowali! - Oczywiście zaprzeczaliśmy wszystkiemu ale każdy
próbował nam to wmówić. Tetsuya słysząc to przyspieszył i
wszedł do szkoły.
Po
lekcjach Kise zebrał nas przed szkołą i ogłosił, że chce zabrać
nas do swojego domu. Stwierdził, że jest to po to, byśmy lepiej
się ze sobą zapoznali żeby być jak najbardziej zgranymi na
boisku.
-Jutro
ma być pierwszy trening koszykówki, więc możliwe, że trener
będzie chciał sprawdzić nasze zgranie. - Dał nam swój adres na
karteczkach i uśmiechnął się do mnie. Oddaliłam się, a grupka
chłopaków ustawiła się naokoło Kise i zaczęli coś omawiać. W
pewnej chwili wszyscy na mnie spojrzeli i przytaknęli głową. Nie
wiedziałam o co chodzi ale wolałam by tak zostało.
Wróciłam
do domu, rzuciłam plecak na podłogę i rozwaliłam się na łóżku.
Po godzince uświadomiłam sobie, że zasnęłam. Wstałam spojrzałam
na zegarek i pomyślałam „zdaje się, że gdzieś miałam iść.
Ale gdzie?”. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Poczułam
jak coś tak jakby „drapie” moją nogę. Wsadziłam rękę do
kieszeni od spodni i wyciągnęłam karteczkę z napisem
„Mieszkam
na ul. Wallstreet 17”. Wtedy właśnie przypomniałam sobie co
miałam zrobić. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek. Była 16.58 .
-O
nie! Spóźnię się! Ale.. w co mam się ubrać? - Kiedy otworzyłam
drzwi szafy ogarnął mnie niepokój. Niepokój związany z za dużą
ilością ciuchów. Wyrzuciłam wszystkie z szafy po czym zaczęłam
szukać jakiś odpowiednich. Znalazłam starą sukienkę, którą
miałam na zakończeniu drugiej gimnazjum. Poszłam ją przymierzyć.
Niestety okazała się za ciasna w biuście przez co musiałam dalej
szukać innych ciuchów. W końcu znalazłam idealne ciuchy ~ Czarna
bluzka na ramiączkach z białym napisem „Basket” i dżinsowe
szorty. ~ Wyperfumowałam się trochę i wybiegłam z domu. Byłam
już spóźniona dwadzieścia minut, więc musiałam się pospieszyć.
Kiedy dotarłam na miejsce i zapukałam do drzwi otworzył mi Kise i
gorąco powitał przytulając mnie. Weszłam do środka. Reszta także
mnie powitała i zaczęli szeptać o czymś pomiędzy sobą. Po
chwili wypchnęli do mnie Midorimę. Trzymał coś za plecami.
-Kupiliśmy
to specjalnie na ten dzień. Trzymaj, idź się w to przebierz a w
tym czasie przygotujemy niespodziankę dla ciebie. - Dał mi do rąk
obklejone taśmą pudełko z podpisem „Shio”. Weszłam do
łazienki i otwarłam pudełko. W środku znalazłam strój pokojówki
a do tego uszka kotka. Przeraziłam się. Wybiegłam z łazienki i
weszłam do salonu gdzie mieli czekać na mnie chłopacy. Przyszłam
w momencie kiedy się przebierali. Większość z nich była w samych
bokserkach, a reszta już przebrana w kocie ubranka siedziała na
podłodze. Zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Postanowiłam wrócić
do łazienki i się jednak przebrać. Rozebrałam się do bielizny,
podniosłam sukienkę i spojrzałam w lustro.
-No
to, do dzieła! - Włożyłam ją na siebie. Bałam się, że chłopcy
nie dobrali mojego rozmiaru. Jednak wcisnęłam ją na siebie bez
trudu. Potem zakładałam kolejno czarne pończochy, czarne buty,
które były w zestawie i czarno-różowe uszka. Jeszcze raz
obejrzałam się w lustrze i postanowiłam wyjść. Na samą myśl
pokazania się w tym stroju chłopakom zaczerwieniłam się na
policzkach.
Weszłam
do środka spokojnym krokiem próbując zapomnieć o tym, że patrzy
się na mnie teraz tylu chłopaków. Jednak coś wydawało mi się
nie tak. Rozejrzałam się po pokoju i nie znalazłam żadnego
chłopaka. Pomyślałam, że pewnie tak długo mnie nie było, że
wyszli gdzieś na chwilę. Po chwili jednak wyskoczyli zza foteli i
krzyknęli:
-Niespodzianka!
- Jednak kiedy mnie zobaczyli zaczęli się ślinić. Ja cały czas
stałam z głową spuszczoną w dół i czerwonymi policzkami. Chwilę
później podniosłam głowę i ujrzałam całą klasę przebraną w
nekosie. Każdy z nich miał odsłoniętą klatę.
Kiedy ich
zobaczyłam włączyło się moje krwawienie z nosa. Jak już je
jakoś zatrzymałam usiadłam na podłodze i spytałam:
-To
co będziemy robić? - Wszyscy się ocknęli i każdy się pchał by
być jak najbliżej mnie.
-Więc
myślałem o tym, by pograć w coś. - Odpowiedział na moje pytanie
Kise. - Mam np. kalambury... Albo wiem. Pogramy w gry na moim Xboxie!
- Słysząc, że Kise ma Xboxa rzuciłam się na niego i spytałam:
-A
kinecta masz?! - Zarumienił się i po chwili dodał:
-T..tak.
- Zaprowadził nas do pokoju gdzie znajdował się Xbox. Pokój był
ogromny i pusty, Na końcu pokoju stało biurko na którym był
telewizor a zaraz pod biurkiem stał Xbox. Na telewizorze stała
kamerka kinect. Włączył wszystko i chciał wybrać grę, jednak
wyrwałam mu pada i sama zaczęłam przeglądać wszystkie gry. Kise
stał zszokowany ale znów się uśmiechnął:
-Aleś
ty narwana. - Wszyscy zaczęli się śmiać.
Po
pięciominutowym przeglądaniu gier w końcu wybrałam. Była to gra
na podstawie anime „Fullmetal Alchemist” którego oglądam na
okrągło.
-Ty...
- Złapałam Kise za „nekosiowe” przebranko. Czułam się przy
nim niczym jakiś krasnoludek. Nie byłam niską dziewczyną, bo
miałam w końcu te swoje 180 cm jednak moje oczy były na wysokości
jego obojczyków.
-
Dlaczego mi nie mówiłeś, że masz grę na podstawie mojego
ulubionego anime?! - Po chwili poczułam wzrok przerażonych
chłopaków patrzących się na mnie. Zawstydziłam się i usiadłam
na najwyższym krześle.
-K..kto
gra z.z..ze mną? - Spytałam jąkając się ze zdenerwowania.
Wszyscy
bali się grać ze mną, bo myśleli, że jak przegram, to stłukę
ich na kwaśne jabłko. Jedynie Kuroko podszedł i chciał grać wraz
ze mną. Wybrałam, że będę Edem ze względu na to że Kurokocchi
też jest ode mnie wyższy. Szczęście, że nie aż tak bardzo jak
Kise. On oczywiście został Alem w zbroi. Graliśmy tak przez jakieś
pół godziny i wygraliśmy całą grę, którą normalny gracz
przechodzi gdzieś w cztery lub pięć godzin. Ucieszyliśmy się, że
udało nam się przejść ją w tak krótkim czasie, jednak smutno
nam było, że to koniec. Spojrzeliśmy na chłopaków siedzących z
tyłu a wszyscy tam zasnęli. Po cichu wyłączyliśmy telewizor i
Xboxa, a potem ułożyliśmy im poduszki i położyliśmy ich
delikatnie na nich. Później poszliśmy poszukać jakiś koców.
Przykryliśmy niektórych z osobna a niektórych razem z innymi. Sami
też odczuwaliśmy zmęczenie, więc też przygotowaliśmy sobie
poduszki.
-Został
ostatni koc. Proszę weź go. - Powiedział Kuroko dając mi w ręce
koc.
-Nie
nie, dziękuję weź. Nie chcę ! - Szepnęłam i rzuciłam mu koc na
głowę.
-Shio,
weź ten koc! - Spoważniał, podał mi koc i położył się. Po
kilku minutach zasnął. Podeszłam do niego i oddałam mu go.
Wróciłam na swoje miejsce, ziewnęłam i położyłam się spać.
W
nocy obudziłam się. Mój głód dał po sobie znać. Był tak
głośny, że bałam się, że pobudzi chłopaków. Wyszłam do
kuchni, by sprawdzić co jest w lodówce. Otwarłam lodówkę,
wzięłam stojącą tam sałatkę,odsunęłam się od lodówki i ją
zamknęłam. Nagle za lodówką zauważyłam kontur jakiejś postaci.
Przestraszyłam się i zaczęłam jej grozić plastikową łyżką.
-Shio,
spokojnie to ja, Kise. - Złapał mnie za nadgarstek ręki, w której
trzymałam łyżkę przyciągnął do siebie i pocałował. - Byłam
zszokowana. Oderwałam się od niego i dałam mu z liścia. Po chwili
dotarło do mnie co zrobiłam i zaczęłam go przepraszać.
-Przepraszam,
po prostu jestem zszokowana. Ja nie... - Uciekłam do łazienki
zostawiając sałatkę na blacie. Byłam naprawdę przerażona. Nie
spodziewałam się tego.
Po
chwili jednak wyszłam. Poszłam do pokoju i położyłam się spać.
W
końcu wstałam. Żadnego z chłopaków już nie było.
Wyszłam do salonu i zaspanym głosem przywitałam się z nimi. Oni
także mnie powitali i kazali mi pójść z nimi do kuchni. Po
usłyszeniu słowa „kuchnia” przypomniał mi się wczorajszy
wieczór. Pomyślałam sobie, że przecież to nie było nic złego.
Rozmyślałam tak nad tym jeszcze chwilę aż zupełnie odpłynęłam.
Chłopacy musieli mną trząść by wyrwać mnie z tych rozmyśleń.
-Shio..
- Kuroko wskazał mi na kącik ust jakbym była tam brudna. Wzięłam
chusteczkę i zaczęłam to ścierać.
-Co
jest? - Wymamrotałam do siebie. Chusteczka była mokra.
-Pośliniłam
się?! - Tetsuya przytaknął i znowu się zarumienił. „Znowu
sobie siary narobiłam” pomyślałam.
-Niech
to zostanie pomiędzy nami – szepnęłam Kurokocchiemu. Znowu
kiwnął głową potakując.
W
końcu poszłam za nimi do tej kuchni. Pokazali mi rysunki z
Edwardem, które dla mnie narysowali. Podziękowałam im a oni
obdarowali mnie promiennym uśmiechem i zaczęli się ubierać.
-No,to
my się będziemy już zbierać! - Oznajmili wszyscy oprócz Kuroko i
oczywiście Kise.
-To
do zobaczenia na treningach! - Pożegnałam się z przyjaciółmi
przytulając każdego po kolei. Zarumienili się i wyszli z domu. Ja,
Kise i Kurokoś zostaliśmy i posprzątaliśmy po spotkaniu.
-Przepraszam
cię za wczoraj. - Wykorzystał okazję, że Kuroko wyszedł z pokoju
by mnie przeprosić.
-Nie
musisz przepraszać. To ja powinnam. Nie chciałam cię uderzyć. To
był taki.. odruch . - Przytulił mnie i zrobiło mi się ciepło.
Nie uciekałam, to było całkiem przyjemne. Po chwili do pokoju
wchodził Kuroko niosąc plastikowe kubki z wczorajszej kolacji.
Kiedy nas zobaczył przytulających się do siebie wyrzucił kubki do
kosza i nie mówiąc nic wyszedł z domu.
-Co
w niego wstąpiło? - Zapytał zdziwiony Kise. Odsunęłam się od
niego i znów spaliłam buraka na policzkach.
-W..wiesz
j..ja też muszę już iść. No, t.. to cześć! - Wzięłam torbę
i wybiegłam. Chciałam iść za Kurokocchim. Szukałam go godzinę,
dzwoniłam do niego, nawet byłam u niego w domu. Nigdzie go nie
było. W końcu zmęczona całym szukaniem postanowiłam pójść na
boisko gdzie pierwszy raz go spotkałam. Weszłam betonowymi
schodami, otworzyłam bramę i poszłam w stronę boiska do
koszykówki. W pewnym momencie zauważyłam niebieski punkcik obok
wypożyczalni piłek. Podeszłam bliżej i ujrzałam siedzącego tam
Kuroko. Wyglądał na przygnębionego. Z nieba zaczęły nagle spadać
zimne krople deszczu. Wyciągnęłam z torby bluzę i przykryłam nią
Kurokoccheigo.
-Shio?
Co ty tu robisz? I dlaczego sama nie ubierzesz tej bluzy?
-Odkąd
wyszedłeś od Kise szukałam cię i nie przestawałam. Bałam się o
ciebie głupku! - Kucnęłam, i trzasnęłam go w głowę.
-Za
co to było?! - Po tych słowach mocno się w niego wtuliłam.
Deszcz
ukrył spływające wtedy łzy na moich policzkach jednak mój drżący
głos wszystko wydał.
-Dlaczego
p..płaczesz? - Spytał przejęty Tetsuya.
-Martwiłam
się. Martwiłam się bardziej niż ktokolwiek inny. Nie rób mi tego
więcej! - Na te słowa przytuliłam go dużo mocniej niż wcześniej.
Kuroko wstał, nałożył moją bluzę tym razem na mnie i pomógł
mi wstać.
-Chodźmy
do mnie. Ogrzejesz się trochę. - Zgodziłam się.
Szliśmy
tak przez ciemne ulice w ciszy. W końcu Kuroko zaczął rozmowę.
-Wiesz..
Jeszcze nigdy nikt tak mi nie powiedział. - Przystanęłam na chwilę
wgapiając się w asfalt. Serce mi przyspieszyło i poczułam się
dziwnie.
-Hm?
Co się stało? Masz gorączkę? Bo strasznie się rumienisz!
-Nie
nie. Po prostu mi jest.. ci..ciepło. Cho...chodźmy dalej. - Kiedy w
końcu zaszliśmy do niego i weszliśmy do tego tętniącego życiem
domu, mama Kurosia przywitała mnie gorąco dziękując za
znalezienie go. Jednak kiedy podeszła do niego złapała go za ucho
i przyciągnęła do siebie. Potem zaczęła po nim krzyczeć, że
się bardzo martwiła. W tym czasie grupka jego kuzynów sięgających
mi do pasa przybiegła zapłakana podziękować mi za uratowanie ich
„braciszka”. Dowiedziałam się, że według nich jestem
księżniczką na białym koniu ratującą swojego ukochanego.
Zaśmiałam się gdy to usłyszałam a masujący obolałe ucho Kuroko
uśmiechnął się słodko. Po chwili podszedł do maluchów i
przytulił je wszystkie.
Jego
dom jest pełen wspaniałych kochających się nawzajem ludzi. Mój
jest niestety pusty, przez co często czuję się samotna.
Kiedy
już chciałam wychodzić Kuroko złapał mnie za rękę i spytał
-Gdzie
idziesz? Przecież obiecałem Ci herbatkę. Coś się w końcu należy
mojej księżniczce na białym koniu. - Zaśmiał się zasłaniając
sobie przy tym twarz. Zaprowadził mnie do salonu. Poprosił bym
zaczekała i poszedł do kuchni. W tym czasie usiadła koło mnie na
sofie najmłodsza z kuzynostwa dziewczynka, o blond włosach spiętych
w dwa kucyki. Wtulała się w średniej wielkości białego misia z
czerwoną kokardką. Patrzyła się na mnie z przerażeniem jakby
pierwszy raz Kuroko przyprowadził koleżankę do domu. Machnęłam
do niej ręką by się przywitać a mała odsunęła się kawałek ode
mnie.
-Czy
ja jestem aż tak przerażająca? - Szepnęłam sobie pod nosem.
-Jak
ci na imię? - Chciałam spróbować jeszcze raz. Myślałam, że
może wcześniej nie była gotowa na to, że się odezwę. Jednak tym
razem reakcja była dużo gorsza. Dziewczynka popłakała się i
zaczęła krzyczeć. Rzuciła we mnie misiem i pobiegła do Kuroko
niosącego właśnie herbatę.
-Lya,
co ty robisz? - Postawił herbatę na stole i kucnął do
dziewczynki. Ona wskazała palcem na mnie i wydusiła z siebie;
-Ona
jest złym youkai, któly kladnie stalsych blacisków! - Wzięła
łyżkę ze stołu i rzuciła ją we mnie.
-Lya!
Do pokoju! Ale to już!
Nie
bo ona ukladnie mojego blaciska! - Chłopak wziął ją na ręce,
zaniósł do pokoju i zamknął drzwi. Potem podszedł do swojej mamy
i powiedział by przypilnowała Lyę.
-Shio.
-Tak?
-Przepraszam
cię za nią. Ona.. nigdy taka nie była. W sumie pierwszy raz
przyprowadziłem kogoś do domu, więc pewnie dlatego tak się
zachowała.
-Nie
przepraszaj – Zaśmiałam się popijając herbatę.
-Tak
właściwie.. To.. przez to, że cię szukałam nie byłam w szkole.
-Przepraszam.
-Ale
nie przepraszaj. Mnie to tam nie przeszkadza. Dla mnie jesteś
ważniejszy niż głupie dwie godziny lekcji wychowawczej historia i
trzy godziny treningu. - Serce biło mi jak szalone, jakby chciało
wyrwać się z piersi.
-O
kurcze. Już dwudziesta. To ja będę już spadać. Bardzo dziękuję
za gościnę ale jutro jest sprawdzian z biologi. Troszkę się
pouczyć muszę. - Już miałam wychodzić kiedy Kuroko mnie objął
i mocno ścisnął.
-No
to do jutra.. - Powiedział z czułością. Moje
serce znów zaczęło bić jak szalone.
Wróciłam
do domu, poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam w piżamkę
i poszłam się pouczyć. -----------------------------------------------------------------Ohayo! Mam nadzieję, że dalsza część moich przygód Wam się podoba! Mój brak weny w poprzednich dniach był bardzo męczący przez co był mi trochę smutno ale już nadrobiłam :) Bardzo kocham to opowiadanie, więc mam nadzieję, że wy też je pokochacie. No to, do zobaczyska przy kolejnych postach! :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz