1xff#ffffffxff2xffKurokoxfxxfxKagamixfxxfxMurasakibaraxfxxfxKisexfxxfxShioxfxxfxKoszykówkaxfxxfx♥xfxxfxRinxfxxfxSeirinxfxxfxMidorimaxff20xff100xff100xff3xff0xff50xff0

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział II

Rozdział II
Wracając do domu spotkałam Rina. Jest to najwyższy,najbardziej umięśniony i najprzystojniejszy chłopak w klasie.
-Hej Shio, co taka wystrojona? - Zaczerwieniłam się i odpowiedziałam:
-Hej, sama nie wiem. Tak jakoś.
-Miałabyś ochotę przejść się ze mną nad Danwarę?
-Pewnie, czemu nie! - Udaliśmy się nad to lśniące jezioro mówiąc przez cały czas tylko o koszykówce i drugim ulubionym sporcie Rina czyli pływaniu.
-Jak zaczęła się twoja przygoda z koszykówką? - spytał
-To długa historia, ale skoro pytasz to ci opowiem. Kiedyś mieszkałam w małym miasteczku Resembool. Miałam osiem lat i byłam zwykłą, bawiącą się lalkami dziewczynką. Przynajmniej dopóki nie poznałam mojego kuzyna - Rise Kyoto.
-Rise Kyoto?! Jeden z pokolenia cudów?!
-Tak. Na początku nie miałam chęci do grania w koszykówkę. Jednak Rise poprosił mnie abym choć raz z nim pograła. Zgodziłam się , a to mnie całkiem odmieniło. Uzależniłam się od koszykówki,a zabawki odłożyłam na bok. To moja historia,a jaka jest twoja?
-Po prostu znajomi zaprosili mnie do grania i też się uzależniłem. - Po chwili przesunął rękę w stronę mojej,jednak zaraz po tym wstał,złapał się za głowę szepcząc coś pod nosem i dodał:
-Przepraszam cię ale muszę już iść. Zapomniałem odebrać brata z przedszkola! Narazie!
-Pa - Wróciłam do domu i od razu poszłam spać.
Rano wstałam,zrobiłam śniadanie i ubrałam się. Siedziałam przy oknie popijając ciepłe kakałko.Zauważyłam zbliżającego się do mojego domu Rina. Usłyszałam dzwonek do drzwi i zbiegłam na dół. Otworzyłam i ujrzałam uśmiechniętego chłopaka.
-Hej.Idziesz ze mną do szkoły?
-Pewnie.Tylko wejdź na chwilę,bo muszę jeszcze wziąść picie. - Wszedł i rzucił wzrokiem na mieszkanie.
-Nieźle się urządziłaś!
-Dzięki! -Spojrzałam na zegarek. Była za dziewięć ósma. Złapałam Rina za rękę i wybiegłam z domu. Szybko zamknęłam drzwi i pobiegliśmy na autobus. Na szczęście zajechał pod szkołę wcześniej niż zwykle. Pobiegliśmy do szkoły.
Na co się tak śpieszyliśmy? A no na treningi. Po drodze zdążyłam potknąć się dwa razy. Za trzecim razem się wywróciłam.
-Nic ci nie jest?! - Zapytał zaniepokojony Rin.
-Nie nie biegnij,bo nie zdążysz!
-Nie zostawię cię tu! -wyciągnął z torby wodę utlenioną i plaster,bo miałam zjechane kolano. Przemył je i założył opatrunek.
-Dziękuję ! - Patrzyliśmy się na siebie i zbliżaliśmy się ku sobie. Przerwał nam dzwonek na lekcję. Pomógł mi wstać i znów zaczęliśmy biec. Pod szkołą nie było samochodu trenera.
-Może się spóźni! - Powiedział. Weszliśmy,a przed naszymi nosami ,na tablicy korkowej, w zastępstwach ,było wypisane:

I.Klasa 1 a przychodzi trzy godziny później!

-No super. - Odezwałam się.
-No to gdzie idziemy? Jesteś głodna? Znam fajną restaurację tuż za rogiem.
-W sumie ,tak troszkę. Prowadź . -Poszliśmy tam. Na miejscu poczułam woń pizzy. Zjedliśmy i poszliśmy się przejść. Wracając do szkoły spotkaliśmy chłopaków z klasy. Każdy gadał o tym jak to dobrze wstać o tak późnej godzinie. Po naszych poirytowanych minach od razu rozkminili, że przyszliśy na treningi. Po chwili przyszedł też Kuroko. Zobaczył nas otoczonych przez grupkę chłopaków ze szkoły :
-Co robiliście przez ten czas gdy były treningi? - Pytali.
-Pewnie się całowali! - Oczywiście zaprzeczaliśmy wszystkiemu ale każdy próbował nam to wmówić. Tetsuya słysząc to przyspieszył i wszedł do szkoły.
Po lekcjach Kise zebrał nas przed szkołą i ogłosił, że chce zabrać nas do swojego domu. Stwierdził, że jest to po to, byśmy lepiej się ze sobą zapoznali żeby być jak najbardziej zgranymi na boisku.
-Jutro ma być pierwszy trening koszykówki, więc możliwe, że trener będzie chciał sprawdzić nasze zgranie. - Dał nam swój adres na karteczkach i uśmiechnął się do mnie. Oddaliłam się, a grupka chłopaków ustawiła się naokoło Kise i zaczęli coś omawiać. W pewnej chwili wszyscy na mnie spojrzeli i przytaknęli głową. Nie wiedziałam o co chodzi ale wolałam by tak zostało.
Wróciłam do domu, rzuciłam plecak na podłogę i rozwaliłam się na łóżku. Po godzince uświadomiłam sobie, że zasnęłam. Wstałam spojrzałam na zegarek i pomyślałam „zdaje się, że gdzieś miałam iść. Ale gdzie?”. Zeszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Poczułam jak coś tak jakby „drapie” moją nogę. Wsadziłam rękę do kieszeni od spodni i wyciągnęłam karteczkę z napisem
„Mieszkam na ul. Wallstreet 17”. Wtedy właśnie przypomniałam sobie co miałam zrobić. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek. Była 16.58 .
-O nie! Spóźnię się! Ale.. w co mam się ubrać? - Kiedy otworzyłam drzwi szafy ogarnął mnie niepokój. Niepokój związany z za dużą ilością ciuchów. Wyrzuciłam wszystkie z szafy po czym zaczęłam szukać jakiś odpowiednich. Znalazłam starą sukienkę, którą miałam na zakończeniu drugiej gimnazjum. Poszłam ją przymierzyć. Niestety okazała się za ciasna w biuście przez co musiałam dalej szukać innych ciuchów. W końcu znalazłam idealne ciuchy ~ Czarna bluzka na ramiączkach z białym napisem „Basket” i dżinsowe szorty. ~ Wyperfumowałam się trochę i wybiegłam z domu. Byłam już spóźniona dwadzieścia minut, więc musiałam się pospieszyć. Kiedy dotarłam na miejsce i zapukałam do drzwi otworzył mi Kise i gorąco powitał przytulając mnie. Weszłam do środka. Reszta także mnie powitała i zaczęli szeptać o czymś pomiędzy sobą. Po chwili wypchnęli do mnie Midorimę. Trzymał coś za plecami.
-Kupiliśmy to specjalnie na ten dzień. Trzymaj, idź się w to przebierz a w tym czasie przygotujemy niespodziankę dla ciebie. - Dał mi do rąk obklejone taśmą pudełko z podpisem „Shio”. Weszłam do łazienki i otwarłam pudełko. W środku znalazłam strój pokojówki a do tego uszka kotka. Przeraziłam się. Wybiegłam z łazienki i weszłam do salonu gdzie mieli czekać na mnie chłopacy. Przyszłam w momencie kiedy się przebierali. Większość z nich była w samych bokserkach, a reszta już przebrana w kocie ubranka siedziała na podłodze. Zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Postanowiłam wrócić do łazienki i się jednak przebrać. Rozebrałam się do bielizny, podniosłam sukienkę i spojrzałam w lustro.
-No to, do dzieła! - Włożyłam ją na siebie. Bałam się, że chłopcy nie dobrali mojego rozmiaru. Jednak wcisnęłam ją na siebie bez trudu. Potem zakładałam kolejno czarne pończochy, czarne buty, które były w zestawie i czarno-różowe uszka. Jeszcze raz obejrzałam się w lustrze i postanowiłam wyjść. Na samą myśl pokazania się w tym stroju chłopakom zaczerwieniłam się na policzkach.
Weszłam do środka spokojnym krokiem próbując zapomnieć o tym, że patrzy się na mnie teraz tylu chłopaków. Jednak coś wydawało mi się nie tak. Rozejrzałam się po pokoju i nie znalazłam żadnego chłopaka. Pomyślałam, że pewnie tak długo mnie nie było, że wyszli gdzieś na chwilę. Po chwili jednak wyskoczyli zza foteli i krzyknęli:
-Niespodzianka! - Jednak kiedy mnie zobaczyli zaczęli się ślinić. Ja cały czas stałam z głową spuszczoną w dół i czerwonymi policzkami. Chwilę później podniosłam głowę i ujrzałam całą klasę przebraną w nekosie. Każdy z nich miał odsłoniętą klatę. 

Kiedy ich zobaczyłam włączyło się moje krwawienie z nosa. Jak już je jakoś zatrzymałam usiadłam na podłodze i spytałam:
-To co będziemy robić? - Wszyscy się ocknęli i każdy się pchał by być jak najbliżej mnie.
-Więc myślałem o tym, by pograć w coś. - Odpowiedział na moje pytanie Kise. - Mam np. kalambury... Albo wiem. Pogramy w gry na moim Xboxie! - Słysząc, że Kise ma Xboxa rzuciłam się na niego i spytałam:
-A kinecta masz?! - Zarumienił się i po chwili dodał:
-T..tak. - Zaprowadził nas do pokoju gdzie znajdował się Xbox. Pokój był ogromny i pusty, Na końcu pokoju stało biurko na którym był telewizor a zaraz pod biurkiem stał Xbox. Na telewizorze stała kamerka kinect. Włączył wszystko i chciał wybrać grę, jednak wyrwałam mu pada i sama zaczęłam przeglądać wszystkie gry. Kise stał zszokowany ale znów się uśmiechnął:
-Aleś ty narwana. - Wszyscy zaczęli się śmiać.
Po pięciominutowym przeglądaniu gier w końcu wybrałam. Była to gra na podstawie anime „Fullmetal Alchemist” którego oglądam na okrągło.
-Ty... - Złapałam Kise za „nekosiowe” przebranko. Czułam się przy nim niczym jakiś krasnoludek. Nie byłam niską dziewczyną, bo miałam w końcu te swoje 180 cm jednak moje oczy były na wysokości jego obojczyków.
- Dlaczego mi nie mówiłeś, że masz grę na podstawie mojego ulubionego anime?! - Po chwili poczułam wzrok przerażonych chłopaków patrzących się na mnie. Zawstydziłam się i usiadłam na najwyższym krześle.
-K..kto gra z.z..ze mną? - Spytałam jąkając się ze zdenerwowania.
Wszyscy bali się grać ze mną, bo myśleli, że jak przegram, to stłukę ich na kwaśne jabłko. Jedynie Kuroko podszedł i chciał grać wraz ze mną. Wybrałam, że będę Edem ze względu na to że Kurokocchi też jest ode mnie wyższy. Szczęście, że nie aż tak bardzo jak Kise. On oczywiście został Alem w zbroi. Graliśmy tak przez jakieś pół godziny i wygraliśmy całą grę, którą normalny gracz przechodzi gdzieś w cztery lub pięć godzin. Ucieszyliśmy się, że udało nam się przejść ją w tak krótkim czasie, jednak smutno nam było, że to koniec. Spojrzeliśmy na chłopaków siedzących z tyłu a wszyscy tam zasnęli. Po cichu wyłączyliśmy telewizor i Xboxa, a potem ułożyliśmy im poduszki i położyliśmy ich delikatnie na nich. Później poszliśmy poszukać jakiś koców. Przykryliśmy niektórych z osobna a niektórych razem z innymi. Sami też odczuwaliśmy zmęczenie, więc też przygotowaliśmy sobie poduszki.
-Został ostatni koc. Proszę weź go. - Powiedział Kuroko dając mi w ręce koc.
-Nie nie, dziękuję weź. Nie chcę ! - Szepnęłam i rzuciłam mu koc na głowę.
-Shio, weź ten koc! - Spoważniał, podał mi koc i położył się. Po kilku minutach zasnął. Podeszłam do niego i oddałam mu go. Wróciłam na swoje miejsce, ziewnęłam i położyłam się spać.
W nocy obudziłam się. Mój głód dał po sobie znać. Był tak głośny, że bałam się, że pobudzi chłopaków. Wyszłam do kuchni, by sprawdzić co jest w lodówce. Otwarłam lodówkę, wzięłam stojącą tam sałatkę,odsunęłam się od lodówki i ją zamknęłam. Nagle za lodówką zauważyłam kontur jakiejś postaci. Przestraszyłam się i zaczęłam jej grozić plastikową łyżką.
-Shio, spokojnie to ja, Kise. - Złapał mnie za nadgarstek ręki, w której trzymałam łyżkę przyciągnął do siebie i pocałował. - Byłam zszokowana. Oderwałam się od niego i dałam mu z liścia. Po chwili dotarło do mnie co zrobiłam i zaczęłam go przepraszać.
-Przepraszam, po prostu jestem zszokowana. Ja nie... - Uciekłam do łazienki zostawiając sałatkę na blacie. Byłam naprawdę przerażona. Nie spodziewałam się tego.
Po chwili jednak wyszłam. Poszłam do pokoju i położyłam się spać.
W końcu wstałam. Żadnego z chłopaków już nie było. Wyszłam do salonu i zaspanym głosem przywitałam się z nimi. Oni także mnie powitali i kazali mi pójść z nimi do kuchni. Po usłyszeniu słowa „kuchnia” przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Pomyślałam sobie, że przecież to nie było nic złego. Rozmyślałam tak nad tym jeszcze chwilę aż zupełnie odpłynęłam. Chłopacy musieli mną trząść by wyrwać mnie z tych rozmyśleń.
-Shio.. - Kuroko wskazał mi na kącik ust jakbym była tam brudna. Wzięłam chusteczkę i zaczęłam to ścierać.
-Co jest? - Wymamrotałam do siebie. Chusteczka była mokra.
-Pośliniłam się?! - Tetsuya przytaknął i znowu się zarumienił. „Znowu sobie siary narobiłam” pomyślałam.
-Niech to zostanie pomiędzy nami – szepnęłam Kurokocchiemu. Znowu kiwnął głową potakując.
W końcu poszłam za nimi do tej kuchni. Pokazali mi rysunki z Edwardem, które dla mnie narysowali. Podziękowałam im a oni obdarowali mnie promiennym uśmiechem i zaczęli się ubierać.
-No,to my się będziemy już zbierać! - Oznajmili wszyscy oprócz Kuroko i oczywiście Kise.
-To do zobaczenia na treningach! - Pożegnałam się z przyjaciółmi przytulając każdego po kolei. Zarumienili się i wyszli z domu. Ja, Kise i Kurokoś zostaliśmy i posprzątaliśmy po spotkaniu.
-Przepraszam cię za wczoraj. - Wykorzystał okazję, że Kuroko wyszedł z pokoju by mnie przeprosić.
-Nie musisz przepraszać. To ja powinnam. Nie chciałam cię uderzyć. To był taki.. odruch . - Przytulił mnie i zrobiło mi się ciepło. Nie uciekałam, to było całkiem przyjemne. Po chwili do pokoju wchodził Kuroko niosąc plastikowe kubki z wczorajszej kolacji. Kiedy nas zobaczył przytulających się do siebie wyrzucił kubki do kosza i nie mówiąc nic wyszedł z domu.
-Co w niego wstąpiło? - Zapytał zdziwiony Kise. Odsunęłam się od niego i znów spaliłam buraka na policzkach.
-W..wiesz j..ja też muszę już iść. No, t.. to cześć! - Wzięłam torbę i wybiegłam. Chciałam iść za Kurokocchim. Szukałam go godzinę, dzwoniłam do niego, nawet byłam u niego w domu. Nigdzie go nie było. W końcu zmęczona całym szukaniem postanowiłam pójść na boisko gdzie pierwszy raz go spotkałam. Weszłam betonowymi schodami, otworzyłam bramę i poszłam w stronę boiska do koszykówki. W pewnym momencie zauważyłam niebieski punkcik obok wypożyczalni piłek. Podeszłam bliżej i ujrzałam siedzącego tam Kuroko. Wyglądał na przygnębionego. Z nieba zaczęły nagle spadać zimne krople deszczu. Wyciągnęłam z torby bluzę i przykryłam nią Kurokoccheigo.
-Shio? Co ty tu robisz? I dlaczego sama nie ubierzesz tej bluzy?
-Odkąd wyszedłeś od Kise szukałam cię i nie przestawałam. Bałam się o ciebie głupku! - Kucnęłam, i trzasnęłam go w głowę.
-Za co to było?! - Po tych słowach mocno się w niego wtuliłam.
Deszcz ukrył spływające wtedy łzy na moich policzkach jednak mój drżący głos wszystko wydał.
-Dlaczego p..płaczesz? - Spytał przejęty Tetsuya.
-Martwiłam się. Martwiłam się bardziej niż ktokolwiek inny. Nie rób mi tego więcej! - Na te słowa przytuliłam go dużo mocniej niż wcześniej. Kuroko wstał, nałożył moją bluzę tym razem na mnie i pomógł mi wstać.
-Chodźmy do mnie. Ogrzejesz się trochę. - Zgodziłam się.
Szliśmy tak przez ciemne ulice w ciszy. W końcu Kuroko zaczął rozmowę.
-Wiesz.. Jeszcze nigdy nikt tak mi nie powiedział. - Przystanęłam na chwilę wgapiając się w asfalt. Serce mi przyspieszyło i poczułam się dziwnie.
-Hm? Co się stało? Masz gorączkę? Bo strasznie się rumienisz!
-Nie nie. Po prostu mi jest.. ci..ciepło. Cho...chodźmy dalej. - Kiedy w końcu zaszliśmy do niego i weszliśmy do tego tętniącego życiem domu, mama Kurosia przywitała mnie gorąco dziękując za znalezienie go. Jednak kiedy podeszła do niego złapała go za ucho i przyciągnęła do siebie. Potem zaczęła po nim krzyczeć, że się bardzo martwiła. W tym czasie grupka jego kuzynów sięgających mi do pasa przybiegła zapłakana podziękować mi za uratowanie ich „braciszka”. Dowiedziałam się, że według nich jestem księżniczką na białym koniu ratującą swojego ukochanego. Zaśmiałam się gdy to usłyszałam a masujący obolałe ucho Kuroko uśmiechnął się słodko. Po chwili podszedł do maluchów i przytulił je wszystkie.
Jego dom jest pełen wspaniałych kochających się nawzajem ludzi. Mój jest niestety pusty, przez co często czuję się samotna.
Kiedy już chciałam wychodzić Kuroko złapał mnie za rękę i spytał
-Gdzie idziesz? Przecież obiecałem Ci herbatkę. Coś się w końcu należy mojej księżniczce na białym koniu. - Zaśmiał się zasłaniając sobie przy tym twarz. Zaprowadził mnie do salonu. Poprosił bym zaczekała i poszedł do kuchni. W tym czasie usiadła koło mnie na sofie najmłodsza z kuzynostwa dziewczynka, o blond włosach spiętych w dwa kucyki. Wtulała się w średniej wielkości białego misia z czerwoną kokardką. Patrzyła się na mnie z przerażeniem jakby pierwszy raz Kuroko przyprowadził koleżankę do domu. Machnęłam do niej ręką by się przywitać a mała odsunęła się kawałek ode mnie.
-Czy ja jestem aż tak przerażająca? - Szepnęłam sobie pod nosem.
-Jak ci na imię? - Chciałam spróbować jeszcze raz. Myślałam, że może wcześniej nie była gotowa na to, że się odezwę. Jednak tym razem reakcja była dużo gorsza. Dziewczynka popłakała się i zaczęła krzyczeć. Rzuciła we mnie misiem i pobiegła do Kuroko niosącego właśnie herbatę.
-Lya, co ty robisz? - Postawił herbatę na stole i kucnął do dziewczynki. Ona wskazała palcem na mnie i wydusiła z siebie;
-Ona jest złym youkai, któly kladnie stalsych blacisków! - Wzięła łyżkę ze stołu i rzuciła ją we mnie.
-Lya! Do pokoju! Ale to już!
Nie bo ona ukladnie mojego blaciska! - Chłopak wziął ją na ręce, zaniósł do pokoju i zamknął drzwi. Potem podszedł do swojej mamy i powiedział by przypilnowała Lyę.
-Shio.
-Tak?
-Przepraszam cię za nią. Ona.. nigdy taka nie była. W sumie pierwszy raz przyprowadziłem kogoś do domu, więc pewnie dlatego tak się zachowała.
-Nie przepraszaj – Zaśmiałam się popijając herbatę.
-Tak właściwie.. To.. przez to, że cię szukałam nie byłam w szkole.
-Przepraszam.
-Ale nie przepraszaj. Mnie to tam nie przeszkadza. Dla mnie jesteś ważniejszy niż głupie dwie godziny lekcji wychowawczej historia i trzy godziny treningu. - Serce biło mi jak szalone, jakby chciało wyrwać się z piersi.
-O kurcze. Już dwudziesta. To ja będę już spadać. Bardzo dziękuję za gościnę ale jutro jest sprawdzian z biologi. Troszkę się pouczyć muszę. - Już miałam wychodzić kiedy Kuroko mnie objął i mocno ścisnął.
-No to do jutra.. - Powiedział z czułością. Moje serce znów zaczęło bić jak szalone.
Wróciłam do domu, poszłam do łazienki, wykąpałam się, ubrałam w piżamkę i poszłam się pouczyć. 

-----------------------------------------------------------------Ohayo! Mam nadzieję, że dalsza część moich przygód Wam się podoba! Mój brak weny w poprzednich dniach był bardzo męczący przez co był mi trochę smutno ale już nadrobiłam :) Bardzo kocham to opowiadanie, więc mam nadzieję, że wy też je pokochacie. No to, do zobaczyska przy kolejnych postach! :3




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz