1xff#ffffffxff2xffKurokoxfxxfxKagamixfxxfxMurasakibaraxfxxfxKisexfxxfxShioxfxxfxKoszykówkaxfxxfx♥xfxxfxRinxfxxfxSeirinxfxxfxMidorimaxff20xff100xff100xff3xff0xff50xff0

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 4.

ROZDZIAŁ 4

Siedziałam w szkolnej ławce wpatrując się w drzewa za oknem. Myślałam o zbliżających się wakacjach.
Na myśl o chodzeniu na basen serce przyspieszało mi minimalnie mniej niż na widok Kuroko.
A co do niego to nie było go w szkole. Podobno wyjechał z rodziną do Londynu.
Bez niego było mi tak jakoś... inaczej.
Po szkole wpadłam do Kise podać mu oceny, ponieważ od czasu kłótni z Rinem nie przychodził do szkoły.
Już stałam pod jego domem. Miałam zapukać do drzwi jednak wahałam się. „A może on mnie nie chce widzieć po tym jak go wygoniłam?” - Zadręczałam się myślami.
-Raz kozie śmierć! - Miałam już zapukać a tu drzwi się otwierają.
-Shio?
-Hej, idziesz gdzieś?
-Właśnie idę do sklepu. Idziesz ze mną?
-Jasne. - Zgodziłam się.
Po jakimś półgodzinnym spacerze zorientowałam się, że coś jest nie tak.
-Kise, gdzie idziemy? Mijaliśmy sklepy chyba już z piętnaście razy!
-Widzę, że się zorientowałaś? - Uśmiechnął się tak słodko, że zmiękły mi kolana. Tak naprawdę chciałem pospacerować. - Tak mnie oczarował swoim uśmiechem, że nie miałam najmniejszej ochoty na niego nawrzeszczeć. Kise zauważając, że nie mam zamiaru krzyczeć złapał mnie za rękę. Moje policzki już przestały nabierać buraczanego koloru. Przyzwyczaiły się. Ale jedno wiedziałam.
-Kise. - Wzięłam rękę. - Ja cię przepraszam ale.. kocham innego.
-Ah.. czyli Rin wygrał? - Posmutniał.
-Nie.. nie miałam na myśli Rina.
-Nie?
-Nie. To Kuroko.
-To przegrałem z Kuroko? Naprawdę? - Zdziwił się. - Po rozmowie zawróciliśmy, odprowadził mnie do domu a pod domem mocno przytulił.
-To życzę Wam szczęścia. - I odszedł z opuszczoną głową kopiąc małe kamyczki na jego drodze niczym piłkę.
Smutno mi było, że go zawiodłam ale nie miałam innego wyjścia.
ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO.
Wszyscy zebrali się na środku boiska gdzie stała już dyrektorka i wszyscy nauczyciele. Każda klasa musiała stać koło swojej wychowawczyni i słuchać tych bzdet o tym kto zdobył pasek, jakieś dyplomy czy cokolwiek, i że nie mogą się nas doczekać w przyszłym roku. Takich kłamstw już dawno się nie nasłuchałam!
Po zakończeniu pośpiesznie wyszłam za teren szkoły i pobiegłam na przystanek gdzie mój autobus powinien już być.
Na szczęście się spóźnił., więc wsiadłam do niego i pojechałam do domu.
W mieszkaniu przebrałam się z sukienki na szorty i za szeroką i za dużą bluzkę i odetchnęłam z ulgą.
-Nienawidzę nosić kiecek. - Usiadłam na fotelu, spięłam włosy byle jak <czyli tak, że wyglądałam jak debil>, położyłam nogi na stole, wzięłam gazetę do ręki i zaczęłam czytać.
Cześć – Usłyszałam nagle a serce mi stanęło. Dałam gazetę na dół, by zobaczyć kto to.
To był Kuroko. Szybko rozpuściłam włosy i stanęłam na baczność
-Hej. - Powiedziałam po czym usłyszałam śmiech.
-Wybacz, że wszedłem ale drzwi były otwarte. - Powiedział to wciąż się śmiejąc.
-Nie śmiej się. Stresujesz mnie. - Jedynie do niego moje policzki się nie przyzwycziły i jak zwykle zaczęły mi płonąć.
-Przecież się nie śmieję. - Uśmiechnął się. - Razem z chłopakami wymyśliliśmy basen na uczczenie rozpoczęcia wakacji. Idziesz?
-Jasne. A kto idzie?
-Rin i Kise. - Serce po raz kolejny mi stanęło, ale poszłam przebrać się w strój. Po pięciu minutach wychodzę.
-To idziemy?
-Czekaj, spakuję jeszcze ręcznik i wezmę coś do jedzenia. - Spakowałam chipsy i z pół kilo cukierków. - No, ja gotowa. Chłopaki będą czekać na basenie?
-Tak.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Rin i Kise już się kąpali podczas gdy my podchodziliśmy do kasy.
-No nie...
-Co się stało? - Spytał Kuroko
-Tak nagle to powiedziałeś i zapomniałam wziąć pieniędzy. Trudno, wejdź ja się wrócę do domu. - Kiedy już się odwróciłam i szłam w stronę domu Kuroko złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nie ma mowy. Ja zapłacę.
-Nie.
-Ale ty mi się tu nie wymądrzaj kochani.. kochana tylko przełaź, zapłacę, a ty mi nie oddawaj bo będzie źle! - I wypchnął mnie za bramkę. -Proszę dwa normalne.
-Dwanaście złotych.
Dziękuję.- Objął mnie w pasie i szedł dalej. Kiedy chłopcy w końcu nas zauważyli pomachał do nich a oni podnieśli kciuki w górę. Myślałam, że to było do mnie. Może Kise wygadał się Rinowi? W każdym bądź razie nie przejmowałam się tym zbytnio. Dziwił mnie tylko zapał Kuroko, w roku szkolnym nie był taki tryskający energią na każdym kroku.
Razem z Kuroko rozebraliśmy się i sunęliśmy pomału w kierunku wody. Kiedy weszłam do wody na wysokość ud zaczęło mi się robić dziwnie zimno i stąpałam na palcach. Widać Kuroko to zauważył, bo złapał mnie za rękę i zaproponował:
-A teraz na trzy oboje wskoczymy do wody. Okej? - Przytaknęłam tylko i na trzy wskoczyłam razem z nim.
-I co, nie było strasznie co? - Uśmiechnął się cały czas trzymając mnie za rękę.
Już mieliśmy się ku sobie gdyby nie Rin.
-Siema! - Kise odepchnął go uderzając go w ramię. Rin podniósł ramiona tak, jakby nie wiedział o co mu chodzi.
Po chwili jednak zaproponował:
-Może pójdziemy skoczyć?
-Jasne! - Odpowiedzieliśmy chórem.
Wychodząc z wody usłyszłam, że Kuroko coś do mnie mówi, więc odwróciłam się. To poskutkowało jedynie tym, że potknęłam się o czyjąś torbę i upadłam na ziemię, Kuroko zaraz za mną. Jego twarz wylądowała na mojej klatce piersiowej a ręce zaraz obok. Przeraziłam się i zaczęłam pośpiesznie wstawać, tak samo on. Twarze nam poczerwieniały a Kise i Rin mieli z nas świetny ubaw.
-No bardzo śmieszne – Nakrzyczałam na nich. Straciłam ochotę na skakanie i wróciłam na ręcznik. Kuroko to samo.Wytarłam się i wyjęłam cukierki, które wzięłam ze sobą.
-Chcesz? - Spytałam jakby wcale mnie to nie poruszyło.
-Jasne, dzięki.
Już po pięciu minutach znowu byliśmy rozgadani jakbyśmy zapomnieli o całej sprawie. Kiedy Rin i Kise świetnie się bawili na zjeżdżalni ja i Kurokocchi zaczęliśmy się do siebie zbliżać <emocjonalnie>.
Czułam, że to jest ten moment, że powinnam mu to powiedzieć. Ale nie zdążyłam.
-Shio.
-Tak?
-Mam coś dla ciebie. - Zaczął grzebać w torbie. Po chwili wyciągnął dużą czekoladę owiniętą w wstążkę, a pod wstążką kartka z serduszkiem. -Kocham cię. - Uśmiechnął się. Nie wierzyłam własnym oczom i uszom.
-N... nie wiem co powiedzieć.
-Cz-czyli t-ty n-nie? -Odpowiedział a uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Głuptas! - Rzuciłam mu się na szyję i dałam mu soczystego buziaka w usta po czym pocałował mnie.
Po jakimś czasie przybiegli Rin i Kise, wyjęli z torby szampana i otwarli go zwracając uwagę wszystkich głośnym hukiem.
-A to co? - Spytałam.
-Szampan. Na waszą cześć. - Uśmiechnął się Kise.
Uczciliśmy to, że ja i Kuroko jesteśmy razem i wróciliśmy do domu.

KONIEC
Tak wiem, że ten rozdział jest totalnym niewypałem ale nie miałam pomysłu jak go skończyć a chciałam jak najszybciej, ponieważ chcę spróbować nowe opowiadanie napisać :)
Ale mam nadzieję, ze takie romansidła mogę pisać? :)
Bo kolejne raczej też będzie takim „romansidłem” :D




czwartek, 10 lipca 2014

Mini opowiadanie :3

Miał niebieskie oczy, bladą cerę, czarne włosy przysłaniające mu prawe oko. Jego ciało wyglądało, jakby składało się z samej skóry i kości. Zawsze uśmiechnięty, zadbany.
Nagle zniknął... Dlaczego? Dlaczego nikt nie zauważył jego zniknięcia?
Jechał do pracy, nie wrócił..
Zniknął w ciemnościach lasu, którego odwiedzał prawie codziennie wraz z dwiema córkami i żoną. Ze mną.

Płakałam. Kochałam go.
Co się z nim stało?
Policja twierdzi, że to co widziałam to absurd. Moje oczy nie mogły kłamać.
-Że niby wsiadł do samochodu, ruszył a wjeżdżając do lasu zniknął, jakby się rozpłynął? Proszę nas nie rozśmieszać pani Cumberlane.

Sama widziałam to zdarzenie!
Od czasu tego zdarzenia nie pojawiał się w domu. Jego tysiące modeli samochodów zbieranych od młodości stały w kącie zakurzone. Książka, którą tamtego dnia czytał, leżała nieruchomo w miejscu, w którym ją zostawił.
Telefon, którego wtedy zapomniał dzwonił bez przerwy nie ukazując numeru.
Nie wiedziałam czy odebrać, jednak wczorajszej nocy zrobiłam to. Kiedy odebrałam, usłyszałam głośne krzyki mojego męża cierpiącego z jakiegoś powodu.. Po chwili krzyki ucichły. Usłyszałam ciche syczenie, jakby wąż wszedł do słuchawki, a potem tylko szum, jakby coś przenoszono przesuwając po ziemi.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po tych wydarzeniach prawdopodobnie telefon, który trzymała pani Cumberlane wybuchł. Kobieta trafiła do szpitala w stanie krytycznym i po opowiedzeniu nam przebiegu zdarzeń opuściła nasz świat.
Do dziś nie wiadomo, co stało się z kobietą i jej mężem.
******************************************************************************************************************************************************************Takie tam mini opowiadanko ^^
Podoba się? ;3